Jak wam mija Boże Ciało? ;)
Skipper stał jak wryty, nie wierząc własnym uszom. „Lemury komandosami! Też coś!” – pomyślał. Chciał krzyknąć, ale zdrowy rozsądek wziął górę nad paniką:
Skipper stał jak wryty, nie wierząc własnym uszom. „Lemury komandosami! Też coś!” – pomyślał. Chciał krzyknąć, ale zdrowy rozsądek wziął górę nad paniką:
- A czy wiadomo, kiedy
przyjadą? I po co?
- Za dwa dni, a po co, nie mam
bladego pojęcia.
- Dzięki Moris. Masz coś
jeszcze?
Lemur pokręcił przecząco głową.
- Dobra. Przyjdź do nas, jak
dowiesz się czegoś nowego – skwitował dowódca.
Ssak skinął głową i wyszedł z
bazy. Kapitan kazał wszystkim zająć się sobą, do czasu kolacji. Sam zaczął
chodzić w tę i nazad, intensywnie przy tym myśląc. „Po kiego lemurzy komandosi
mieliby tutaj przyjeżdżać? Może, żeby zobaczyć jak pracuje masz wydział? Może
są wrażymi szpiegami, którzy chcą wykraść nasze sekrety i opanować nasze
mózgi?” – Właśnie takie myśli krążyły po umyśle Skippera, gdy Neil krzyknął:
- Dobra, dobra. Myślę.
- Ty? Niby nad czym? – zapytał
żartobliwie starszy pingwin.
- No bardzo śmieszne. Nad tym,
co mogą od nas chcieć te lemury, które tu przyjadą.
- Skipper, słuchaj, ja wiem, że
ty jesteś fanem teorii spiskowych i w ogóle, ale bez przesady. Pewnie przyjadą
tu na praktyki. W każdym razie, dowiemy się, gdy tu przyjadą.
Lider już chciał coś
odpowiedzieć bratu, ale przeszkodził mu niski lemur, który nagle wpadł do bazy.
Był wzrostu Morisa, jednak był chudszy. Miał złote futro i żółte oczy.
- Rada mieszkańców zoo, prosi
was o natychmiastowe stawienie się na spotkaniu, w sklepie z pamiątkami –
wysapał nowo przybyły.
- A co, jeśli nie przyjdziemy?
– spytał wyzywająco Neil.
- Zostaniecie permanentnie
wykluczeni ze wspólnoty.
Ptak znów chciał coś
powiedzieć, ale tym razem, brat go powstrzymał.
- Dobra młody, powiedz, że
zaraz będziemy.
Przybysz pokiwał głową i
wyleciał z bazy, tak szybko, jak się w niej znalazł. Pingwiny trwały przez
chwilę w ciszy, którą przerwał Skipper:
-No co tak stoicie? Ruchy!
***
Sześć nielotów marszowym
krokiem kierowało się w stronę zgromadzenia. Oddział wszedł do sklepu, gdzie
zastał wszystkich mieszkańców zoo.
- Dobra, możemy wiedzieć, o co
chodzi? – zadał pytanie zirytowany Skipper.
- Spytaj się swojego brata! –
krzyknął jeden z lemurów.
Dowódca spojrzał na Neila, a
ten wzruszył ramionami, dając mu do zrozumienia, że sam nie wie, o co tak
naprawdę chodzi.
- Rozjaśnicie nam łaskawie, co
macie na myśli? – spytał zaciekawiony pingwin.
- A to, że dzisiaj twój brat
nie tylko wtargnął na teren prywatny bez zezwolenia, ale i wdał się w bójkę –
odparł ssak.
- Tak, to do niego podobne –
zażartował sobie lider.
- Dlatego teraz, poniesie karę!
- Co? – spytał zdziwiony Neil.
- Brać go! – krzyknął lemur.
Nieloty nie zdążyły zareagować,
bo rzuciło się na nie dziesięć lemurów. Po chwili zaciekłej walki, pingwiny
zostały obezwładnione. Oprawcy zaciągnęli Neila przed Clemsona, który siedział
na krawędzi biurka.
- I jak myślisz ptaku, co się
teraz stanie?
- A ja wiem? Walniecie jakąś
umoralniającą gadkę, każecie zapłacić, wklepiecie mi trochę i powiecie, żebym
się więcej na dzielni nie pokazywał – zripostował ptak.
- To jeszcze zostanie ustalone
podczas rozprawy.
- Człowieku, jakiej rozprawy?
- Tej, na której się
znajdujesz!
- A o co jestem oskarżony?
- O wdarcie się na teren mojego
królestwa bez wizy oraz o pobicie funkcjonariusza na służbie.
- Już się boję… - mruknął pod
nosem nielot.
***
Cztery pingwiny siedziały w
swojej bazie grając w pokera, w oczekiwaniu na powrót Neila. Kowalski zdołał
już przegrać swój Lovelaser, Stopczas, bazookę i kilka innych przydatnych
wynalazków. Zaś Rico, zgarniał całą pulę. Kathy stała za nim i mu kibicowała,
ale kiedy pingwiny pytały się jej czy nie chce do nich dołączyć, ona
odpowiadała, że nie, bo woli nic nie przegrać. Po pewnym czasie – w którym to
Rico zdążył wygrać już dosłownie wszystko – do bazy wpadł Neil.
- I co, jak tam było na kaźni? –
zapytał ze śmiechem Skipper.
- Bardzo śmieszne. Powiem tak:
bywało lepiej. I nie wiedziałem, że Kowalski udostępnił im swój wynalazek.
- Niby który? – zadał pytanie
zaciekawiony naukowiec.
- Ten do bicia tyłka – odrzekł Neil,
pokazując pozostałym obolałe siedzenie.
Pozostali tylko wybuchli gromkim
śmiechem, a skazaniec popatrzył na nich z wyrzutem.
***
Dwa dni minęły jak z bicza
strzelił i żołnierze musieli przygotować się na niechybną wizytę gości. Szeregowy
kończył myć podłogę, kiedy do ich bazy wpadła Marlena.
- Ej chłopaki, do zoo
przyjechało kilka skrzyń!
- Marlenko, my to wiemy.
Popatrz sobie tam – rzekł chłodno Kowalski.
Wydra spojrzała we wskazaną
stronę i zobaczyła, że na ekranie telewizora jest obraz z kilku kamer
rozlokowanych w całym zoo.
- A nie chcecie nawet zobaczyć
kto przyjechał? – spytała z nadzieją w głosie.
- Lemury, sztuk pięć. Przyleciały
do nas z zoo w Londynie lotem porannym, potem niewielką furgonetką koloru srebrny
metalik podjechały pod nasz ogród zoologiczny, a teraz…
- Dobra, rozumiem, nic tu po
mnie – przerwała naukowcowi jego monolog i wyszła z pomieszczenia.
- Panowie ruchy, kiedy te
lemury się tu zjawią, wszystko ma tu lśnić. Nie będą mi tu jacyś Angole nic
poprawiać! – krzyknął Skipper.
Pingwiny jeszcze bardziej
przyspieszyły tempo pracy i po chwili baza była nieskazitelnie czysta. Dowódca
przejrzał się w świeżo wypolerowanej posadzce i rozkazał, by wszyscy wyszli na
górę, powitać gości. Zapewne gdyby nie wczorajszy telefon z dowództwa, nawet
nie zainteresowaliby się obecnością ssaków w zoo. Dowiedzieli się, że będzie to
pięciu wykwalifikowanych żołnierzy, którzy przyjadą do Nowego Jorku na kilka
tygodni, w celu wymiany doświadczeń i poobserwowania kolegów z kontynentu, więc
liderowi zależało na zrobieniu jak najlepszego pierwszego wrażenia. Rozstawili
w całym przybytku kamery, by móc obserwować poczynania przybyszy. Kiedy obok
ich wybiegu była niesiona jedna ze skrzyń, ssak będący w środku wyrzucił z niej
kartkę papieru. Strateg podniósł ją i przeczytał.
- „Dzisiaj o dwudziestej w
waszej bazie”.
- I po kiego myśmy tak
harowali? – westchnął Neil.
***
Był wieczór, a życie w bazie
pingwinich komandosów toczyło się zupełnie zwyczajnie. Rico leżał na swojej
pryczy czytając jakąś gazetę o ładunkach wybuchowych – Kowalski wziął się za
nauczenie towarzysza pisania i czytania – Szeregowy oglądał Słodkorożce,
Skipper i Neil rozmawiali o „starych dobrych czasach”, Kathy coś pichciła, a
strateg zamknął się laboratorium. Sielankę przerwały dwa lemury, który wpadły
do bazy z laserami w ręku. Pingwiny nawet się nie ruszyły, a w zdezorientowane
ssaki trafiła siatka. Z zewnątrz dało się usłyszeć krzyki kolejnych dwóch,
które wskoczyły do wody. Zza telewizora
wyskoczył kolejny, który złapał Szeregowego i przytknął mu nóż do gardła. Uśmiechnął
się triumfalnie, ale w jego twarz trafiła mechaniczna pięść, trzymana prze
Kowalskiego, który właśnie wyszedł z pracowni.
- I co, zdaliśmy egzamin? –
spytał z łobuzerskim uśmieszkiem Neil.
- Tak, zdecydowanie – odparł obolały
lemur wstając z ziemi.
Miał ciemnobrązowe futro,
błękitne oczy, był nieco wyższy od stratega, silnie umięśniony, a przez jego
klatkę piersiową przechodziła ogromna blizna. Ssak odkaszlnął i rzekł:
- Ja jestem Drake Jefferson i
jestem dowódcą oddziału, który przyjechał dziś do Nowego Jorku. A to są moi
ludzie: - Przy tych słowach zaczął kolejno wskazywać swoich podwładnych - Aaron, spec od rozwałki, Chester, mistrz wszelkiej maści technologii, Silva,
czyli taktyk oraz moja prawa ręka, Edwin.
C.D.N.
Jak wam się podobała kara Neila? ;D
Co sądzicie o oddziale lemurów?
Czekam na wasze opinie!!!
Sadistic Doct. Cyco
Fajne :D po Clemsonie ( i po tobie :P) spodziewałam się duuużo gorszej kary xD
OdpowiedzUsuńA oddziału lemurów to jeszcze nie było ;) Ciekawe jak to się rozwinie hmm... nie wiem czemu spodziewam się zdrady :D
No, nie mogłem zabić Neila, bo sam gościa polubiłem xD
UsuńZ czyjej strony, spodziewasz się tej zdrady?
Ja rozumiem że jesteś sadystą i że lubisz się znęcać nad innymi, ale żeby aż tak mnie psychicznie skrzywdzić? Lemur znęcający się nad pingwinem! Dziękuję ci bardzo!
OdpowiedzUsuńWbrew moim wcześniejszym obawom, oddział lemurów (brzmi z lekka komicznie) jest spoko a przynajmniej narazie. Mam nadzieję że nie okażą się szpiegami, zdrajcami, szumowinami itd.
Pozdrowionka i weny życzę
A mi ludzie nie wierzą, że jestem nienormalny ;)
UsuńWidzisz? Lemury da się lubić xD(nawet jako komandosów... Rzeczywiście, trochę komicznie to brzmi...)
Świetne ^^.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, spodziewałam się nieco innego oddziału lemurów, ale zostałam (znowu zresztą ;P) pozytywnie zaskoczona.
Silva, Edwin, no i Jefferson... Te imiona (vel nazwiska) mnie prześladują...
Pozdrawiam :),
Blackie Line
PS. Przepraszam za ponownie opóźniony komentarz, ale mam trochę do roboty. Szkoła, niestety...
Podobało mi się, jak pingwiny nie dały się zaskoczyć lemurom xd
OdpowiedzUsuńFajna była ta kara Neil’a ^^ szczególnie, że od razu przypomniał mi się odcinek, gdzie był użyty ten sam wynalazek ;D
tak więc, bardzo oryginalnie, lekko, finezyjnie a co najważniejsze: ciekawie! :D
O JOOJ SZKODA ŻE NIE MA WŚROD NICH JAGUDKI. To by była bomba
OdpowiedzUsuń