czwartek, 30 maja 2013

Rozdział III: Pierwszy Kontakt

Jak wam mija Boże Ciało? ;)


Skipper stał jak wryty, nie wierząc własnym uszom. „Lemury komandosami! Też coś!” – pomyślał. Chciał krzyknąć, ale zdrowy rozsądek wziął górę nad paniką:
- A czy wiadomo, kiedy przyjadą? I po co?
- Za dwa dni, a po co, nie mam bladego pojęcia.
- Dzięki Moris. Masz coś jeszcze?
Lemur pokręcił przecząco głową.
- Dobra. Przyjdź do nas, jak dowiesz się czegoś nowego – skwitował dowódca.
Ssak skinął głową i wyszedł z bazy. Kapitan kazał wszystkim zająć się sobą, do czasu kolacji. Sam zaczął chodzić w tę i nazad, intensywnie przy tym myśląc. „Po kiego lemurzy komandosi mieliby tutaj przyjeżdżać? Może, żeby zobaczyć jak pracuje masz wydział? Może są wrażymi szpiegami, którzy chcą wykraść nasze sekrety i opanować nasze mózgi?” – Właśnie takie myśli krążyły po umyśle Skippera, gdy Neil krzyknął:
-Brat, przestań łazić w kółko, bo zrobisz jakąś dziurę w podłodze czy coś!

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział II: Przeszpiegi

Pingwiny wstały dopiero o dziesiątej rano, ale i tak były niewyspane. Oddział ustawił się w nierównym szeregu przed Skipperem, a on powiedział:
- Panowie – Po czym spojrzał na dziewczynę i po chwili namysłu dodał – i ty Kathy. Mamy za sobą ciężką, jak mniemam, noc.
- Ta… Ciężka, to eufemizm – rzekł Kowalski.
- Niemniej jednak, musimy wykonać misję! – rzekł i ziewnął.
- A jaką? – spytał Neil.
- Po pierwsze, obudźcie Rico – Wskazał śpiącego na stojąco ptaka. – a po drugie, to coś się wymyśli przy śniadaniu.
- A co na śniadanie?
- Ryba, a co ma być?
- No… Ryba.

sobota, 25 maja 2013

Rozdział I: Inwazja

Bam, bam, bam! Wraz z tą notką ruszamy z historią w rozdziałach! Jednak, pojawią się i osobne opowiadania... Ale to kiedyś... A teraz, zapraszam do czytania!!!



Kathy obudziła się jako pierwsza, co było zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że reszta oddziału rozmawiała do późnej nocy. Pozostałe pingwiny obudził zapach ryb, które przygotowywała dziewczyna Rico. Powolnie zwlekli się z posłań i stanęli twardo na ziemi. Pomimo tego, że dochodziła już dziesiąta, zdradzali oznaki zmęczenia.
- Dobra panowie – zaczął Skipper, ziewając – musimy się rozbudzić. Na mój rozkaz, do basenu. Rozkaz!
Wszystkie ptaki pospiesznie wybiegły z bazy, a następnie wskoczyły do lodowatej wody. Skipper i Neil znaleźli się w basenie na końcu. Rico, Kowalski i Szeregowy trzęśli się z zimna, a Skipper powiedział:
- No błagam was! Nie mówcie, że wam zimno!

czwartek, 23 maja 2013

"Symphony Of Destruction" Rozdział V: Dźwięki Symfonii

I to już koniec. Tego opowiadania.




Skipper
***
Gdy zrozumiałem, że DeWard nie żyje opadłem wyczerpany na ziemię. Zabiłem go. Swojego przełożonego. Pomimo tego, że wiedziałem, iż to było właściwe, czułem wyrzuty sumienia. Jednak w końcu wziąłem się w garść, podniosłem sprzęt i pobiegłem w kierunku frontu. Podczas przedzierania się przez gwatemalską dżunglę czułem olbrzymie zmęczenia, lecz się nie zatrzymałem, bo byłem pewien, że nie mogę tego zrobić. Każda sekunda się liczyła. I wtedy zrozumiałem słowa generała. „Każda kolejna sekunda, jest darem”. Biegłem na oślep, kierując się intuicją. Nie zwracałem uwagi na kolce, które dotkliwie mnie raniły. Pędziłem przed siebie, walcząc z chęcią zatrzymania się, choć na chwilę, by zaczerpnąć tchu. Po jakichś trzydziestu minutach biegu, dotarłem na miejsce. Zobaczyłem prawdziwą wojnę. Nie taką z filmów czy gier. Prawdziwą. Gdzie w miejsce zabitego żołnierza, wchodził kolejny, tylko po to, by po chwili, również zginąć. Nigdy wcześniej ani później nie doświadczyłem czegoś takiego.

wtorek, 21 maja 2013

"Symphony Of Destruction" Rozdział IV: Wspomnień Czar

Tym razem notka w nieco innej formie niż zwykle. I momentami (w mojej opinii) mocno brutalna. 
A więc, zapraszam do czytania!!!




Kowalski
***
Pomimo tego, że zdarzenia w Gwatemali miały miejsce bardzo dawno temu, to doskonale je pamiętam, w każdym, nawet najdrobniejszym szczególe. Coś takiego zostawia głębokie ślady na psychice. Zmienia twój światopogląd. W ciągu kilku chwil dostrzegasz, że życie jest bezcenne i bardzo kruche. W wojsku nie możesz się wycofać. Nawet jeśli otaczający cię towarzysze broni, padają jak muchy, jeden po drugim. Twoim obowiązkiem, jest trwanie w swoim miejscu i odpowiadanie ogniem, tym po drugiej stronie lufy. Nieważne, że mogą mieć rodziny, które będą ich opłakiwać, ważne są tylko rozkazy. Zabić wszystkich wrogów. Nie brać jeńców. Czasami miewam złe sny przypominające mi o tej operacji. Nasz oddział rozdzielił się na kilka mniejszych grup i rozpoczął ostrzał bazy wroga. Była świetnie opancerzona, a obrońcy dysponowali zarówno lepszą bronią, jak i lepszymi ludźmi. Przed oczami wciąż mam obrazy moich druhów ginących w makabryczny sposób.

poniedziałek, 20 maja 2013

"Symphony Of Destruction" Rozdział III: Prawdziwe Oblicze


Skipper cały czas myślał nad tym, co stało się wczorajszego wieczora. Z jednej strony, cieszył się, że Alex odwzajemniła jego uczucia, a z drugiej, zastanawiał się czy ma sens związywanie się z kimś kogo zna się od dwóch dni. W dodatku byli w wojsku, na ważnej operacji.  Poza tym, po jej zakończeniu, wszyscy pewnie pójdą w swoją stronę. Związek przeczył wszelkiej logice. Jednak miłość nie kierowała się logiką i nielot świetnie to wiedział. Z wszelkich sił starał się odciągnąć swoje myśli od dziewczyny, ale nie ważne, jak silnie próbował, nie potrafił. Leżał na pryczy już od kilku minut wpatrując się w sufit i rozmyślając nad tym, co przyniesie jutro. Nagle do pokoju wpadł zdyszany Kowalski. Wyglądał na podekscytowanego.
- Chłopaki, chyba się zaczyna!-krzyknął.

piątek, 17 maja 2013

"Symphony Of Destruction" Rozdział II: Alex


Tym razem notka trochę nietypowa... Ale ocenę pozostawiam wam. I serio: jeśli przeczytasz, skomentuj, ujma na honorze to nie jest.



Skipper leżał na swojej pryczy po wieczornym treningu. Rico bawił się bronią, którą wyciągnął ze swojego brzucha, a Kowalski usilnie starał się dojść do tego, w jaki sposób to możliwe. Najstarszy z ptaków, polubił naukowca i twierdził, że może być bardzo przydatny. Zbliżała się pora posiłku, więc nieloty wstały z posłań, pościeliły je i skierowały się w stronę stołówki. Kiedy dotarli na miejsce, było tam już bardzo wiele żołnierzy. Stanęli w kolejce, wzięli trochę jedzenia i zaczęli szukać stolika. Skipper stał na końcu, więc dopiero zaczął sobie nakładać swoją porcję. Jego koledzy już się usadowili i zaczęli konsumpcję. Po chwili, za Rico rozległ się delikatny głos.
- Mogę się przysiąść?

wtorek, 14 maja 2013

"Symphony Of Destruction" Rozdział I: Żółtodzioby


Skipper i Rico przechadzali się uliczkami słonecznego Buenos Aires. Komandosami zostali stosunkowo niedawno i wcześniej, nie mieli okazji tego uczcić, więc zamierzali to zrobić teraz, podczas wolnego. Zmierzali w stronę ulubionej knajpy młodszego pingwina, by zjeść marynowane śledzie i napić się argentyńskiego rumu, w którym obaj gustowali. Weszli w wąską uliczkę, w której się znajdowała. Nie wyróżniała się wyglądem spośród okolicznych restauracji, ale napitek oraz jedzenie były tam świetne. Gdy weszli do baru, powitały ich głośne okrzyki i gratulacje ze strony ich znajomych. Miejsce już na nich czekało, wraz z ich przysmakami. Rozmawiali o swoim teście i pierwszej, niezbyt ciekawej operacji, która polegała na patrolowaniu okolicznych wód, do czasu, aż minie domniemane zagrożenie ze strony rebeliantów z Gwatemali. Po chwili przysiadł się do nich emerytowany komandos, którego wszyscy nazywali Łysy.
- Słyszeliście nowiny? - zapytał.

poniedziałek, 13 maja 2013

Prolog

Prolog do opowiadania pod tytułem... A w sumie za kilka dni zobaczycie, pod jakim :P Wiem, że krótki, nawet jak na mnie, ale to tylko prolog... I z całego mojego czarnego serca: zachęcam do czytania!


Po całodniowej wyprawie Neila i Skippera, ten drugi przez jeden bity dzień, nie odezwał się do nikogo ani jednym słowem. Czasem tylko mruczał coś pod nosem, ale również sporadycznie. Drugiego dnia humor już mu się polepszył i był taki jak zwykle. Czyli, nieznośny. Mimo to, Kowalski odważył się zapytać czy jest możliwość, by przeszmuglować Doris do ich zoo. Wbrew wszelkim obawom, lider się zgodził i strateg cały czas był w skowronkach. Później, przyszła pora na prośbę Rico, by przetransportować i jego dziewczynę. Skipper miał najwyraźniej „dobre serduszko”, jak to on określał, bowiem ponownie się zgodził. O dziwo, Szeregowy jako jedyny nie prosił o nic, co zdziwiło chyba każdego, poza Neilem, który jeszcze nie znał wszystkich wystarczająco dobrze, by wiedzieć, w jaki sposób się zachowają. Jednak dobry nastrój nie trwał długo, bo przywódca ogłosił, że już najwyższy czas na porządki.

środa, 8 maja 2013

"Blowhole's Legacy" part 7

Panie i panowie! To już ostatnia część tego opowiadania! Mam nadzieję, że się spodoba.


Skipper dołączył do Szeregowego i Rico przyczajonych w lasku znajdującego się w pobliżu tajnej bazy ich przeciwników. Pozostałe pingwiny miały wykonać zadanie jako takie, zaś oni mieli być dywersją. Lider wyjrzał ponad zarośla i sprawdził czy pozostali są już na pozycji. Kiedy upewnił się, że wszyscy są gotowi przystąpił do akcji. Trzy pingwiny podkradły się bardzo blisko budowli i wkradły szybem wentylacyjnym. Nie napotkali wielu strażników, więc doszli bez problemów do samego serca bazy. Zobaczyli olbrzymią aparaturę, z której pomocą zapewne sterowano anteną. Zeskoczyli na dół i podeszli do komputera. Rico z miejsca zaczął podkładać ładunki wybuchowe, ale przerwał mu głos dochodzący zza ich pleców:
- Proszę, proszę, kto by się spodziewał.

wtorek, 7 maja 2013

"Blowhole's Legacy" part 6


Mam nadzieję, że tym razem notka wypadnie lepiej niż ostatnio. Wiem, że nie grzeszy długością, ale zawsze…


Sześć pingwinów lustrowało nowo przybyłych wzrokiem. Towarzysz dowódcy rzeczywiście był do niego rażąco podobny. Różnica ich wzrostu wynosiła około kilku centymetrów. Jednak od razu poznali Skippera z powodu blizny. W oczy rzucił im się jeszcze jeden szczegół. Mianowicie to, że jego kompan miał brązowe oczy, a nie błękitne, tak jak Skipper. Obaj o czymś rozprawiali donośnie się przy tym śmiejąc, kiedy doszli do pozostałych ptaków.
- Całkiem wesołą gromadkę tu zebrałeś - rzekł Neil z ironią.
- Nie przeczę. Panowie, przedstawiam wam mojego brata, Neila.
- To szef ma brata? - spytał Szeregowy.
- Jak widać. A teraz wracajmy do bazy i omówmy plan działania!

czwartek, 2 maja 2013

"Blowhole's Legacy" part 5

- Zgoda Szeregowy, pomogę wam - rzekł Nigel, po usłyszeniu całej historii.
- Tak? To wspaniale! - krzyknął uradowany siostrzeniec.
- Dobrze panowie, spokojnie. Musimy zwerbować jeszcze parę osób - przerwał Skipper.
- Jakich?
- Manfrediego i Johnsona. Aktualnie są w Kopenhadze. Wy po nich pojedziecie. Ja spróbuję ściągnąć kogoś jeszcze.
***
Kowalski był oniemiały. Nie wierzył własnym oczom. Przed nim stała Kwoka. Ta sama, którą wysłali do McDonald's.
- Jak widzisz, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.
- Jakim cudem?
- Nie było to trudne. Uciekłam z ciężarówki. I tyle.
- Co chcecie ze mną zrobić?
- Całkowicie nic. Będziesz tu siedzieć.
Po tych słowach opuściła pomieszczenie, które znów pogrążyło się w mroku. Pingwinem targały drgawki i miał gorączkę.
- I w ten sposób dokonam żywota...

środa, 1 maja 2013

"Blowhole's Legacy" part 4


Pingwiny zmierzały w stronę wyjścia z zoo, gdzie stało około czterdziestu kotów.
- Dobra, mówcie czego chcecie - rzekł Skipper.
- Żebyście oddali swojego dowódcę w nasze ręce!
Pingwiny zaczęły się tarzać ze śmiechu. Kiedy się opanowały Szeregowy powiedział:
- A dlaczego mielibyśmy to zrobić?
- Bo jeśli tego nie zrobicie, całe to zoo wyleci w powietrze - odparł kot bez zmrużenia oka.
Wiedzieli, że raczej nie żartują. Mogli podłożyć ładunki kiedy chcieli, bo cały oddział był w bazie. Nagle Kowalski krzyknął:
- Żywcem mnie nie weźmiecie! - po czym mrugnął do towarzyszy.
Koty od razu skoczyły w jego kierunku. Rico wyjął promień zamrażający, którym potraktował kilka ssaków.