wtorek, 30 kwietnia 2013

"Blowhole's Legacy" part 3


Lemur patrzył na pingwiny z niedowierzaniem.
- Wy... Nie.. To..
-J eśli już skończyłeś pokaz sylabizowania, będziemy wdzięczni, jeśli oddalisz się ku swojemu wybiegowi - powiedział chłodno Kowalski.
- A jeśli niem? To co?! - spytał bezczelnie Julian.
Skipper skinął na Rico, a ten wyjął kij bejsbolowy i zaczął iść w stronę króla. Moris już dawno opuścił pomieszczenie. Przerażony ssak także uciekł z bazy.
- Dobra panowie, wejście samo się nie odblokuje, do roboty! - zakrzyknął dowódca.
Pracowali do samego rana i w końcu spawanie puściło.
- Nareszcie! A teraz, schodzimy na poziom... Kowalski, na którym schowaliście broń?
- Na trzynastym, ale go dodatkowo zaplom... - nie dokończył, bo przerwał mu Skipper.
- Cholera, Kowalski, rozumiem, pewne środki ostrożności są dobre, ale to już kuźwa przesada!

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

"Blowhole's Legacy" part 2


Trzy pingwiny patrzyły na Skippera z niedowierzaniem.
- Jak szef to przeżył? - spytał Kowalski, gdy minął pierwszy szok.
- Pingwiny są stworzeniami wodnymi, Kowalski. Wybuchy zniszczyły sklepienie, przez które wleciała woda - odparł krótko dowódca.
W tym momencie Szeregowy zobaczył bliznę, która zaczynała pod prawą skronią, przechodziła nad dziobem i kończyła pod lewym okiem.
- Tak, wiem że nieciekawie to wygląda - rzekł do młodego towarzysza przywódca.
- Ale jak to się stało? - zadał pytanie niski pingwin.
- Cóż, kiedy ja i Bulgot płynęliśmy do pobliskiej wyspy, zwabiony zapachem krwi rekin nas zaatakował.
Wtedy reszta oddziału przypomniała sobie o delfinie.
- A gdzie Bulgot?
Skipper tylko pokręcił głową. Rico i Szeregowy nie zrozumieli dlaczego ich kapitan był tak załamany faktem, że waleń zginął.
Jedynie Kowalski podszedł do szefa i poklepał go po plecach.
- Dobrze, koniec tego mazgajstwa. Musimy wracać do bazy, tam powiem wam po co was wezwałem - powiedział Skipper.

niedziela, 28 kwietnia 2013

"Blowhole's Legacy" part 1

Szeregowy grał na harmonijce ustnej siedząc na pryczy w swojej celi. Minął rok, odkąd został aresztowany, za próbę wykradnięcia kartoteki Skippera z głównej bazy pingwinich komandosów.
Już całkiem się przystosował do więziennej codzienności. Zyskał kilku zaufanych przyjaciół. Nie było źle.
Jednak, cały czas chciał dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się w Danii. Nagle do pomieszczenia wszedł klawisz i powiedział:
- Poszczęściło ci się Szeregowy. Wychodzisz.
- Co? Przecież dostałem dziesięć lat!
- Ktoś wpłacił kaucję.
Pingwin zdziwił się, gdy to usłyszał. Kto wpłacił za niego kaucję? Wstał i wyszedł z celi, do której tak przywykł.
- To gdzie mój wybawca? - zapytał ironicznie.
- Wyszedł przed chwilą, ale kazał dać ci to - odpowiedział strażnik, po czym podał mu kopertę.
- To do zobaczenia chłopaki - rzucił były komandos i wyszedł.
Dzień dopiero się zaczął i słońce było stosunkowo nisko. Ptak otworzył kopertę. W więzieniu w wolnym czasie uczył się czytać, więc nie miał już problemów z odczytaniem wiadomości.
Rzucił okiem na list i się zakrztusił, gdy zobaczył adres. Nowy Jork.

sobota, 27 kwietnia 2013

"The Final Encounter" part 6

Kowalski mierzył dziobaka wzrokiem.
- Ja się nim zajmę, a wy pomożecie reszcie - szepnął do Szeregowego.
- Ale...
- Nie kłóć się teraz Szeregowy. Po prostu to zrób.
Jego druh skinął głową. Naukowiec szykował się do starcia z Parkerem. Sam Parker wyglądał na spokojnego.
Pingwin skoczył w kierunku ssaka, a ten zdołał uniknąć ciosu. Strateg wylądował na ziemi.
Parker przystąpił do kontrataku. Walczyli przez chwilę, a dziobak zdecydowanie wygrywał.
Nagle pingwin wpadł na pewien pomysł. Złapał ssaka za głowę i uderzył nią w szklaną ścianę hangaru.
Z czoła dziobaka poleciała krew, a szyba zaczęła pękać. Strateg uniknął ciosu otumanionego Parkera.
W końcu szyba pękła i do bazy zaczęła wlewać się woda, która zabrała ssaka ze sobą.
Pingwin przez komunikator krzyknął do Skippera:
- Szefie! Uciekajcie stamtąd!

"The Final Encounter" part 5

No, i powoli zbliżamy się ku końcowi...




Rico i Kathy właśnie kończyli podkładać ładunki wybuchowe w bazie rebeliantów.
- Jak wam idzie? - spytał Skipper przez komunikator.
- Dobrze, już prawie skończyliśmy - odparła dziewczyna.
- Świetnie, spotkamy się przy wyjściu.
Po podłożeniu bomb skierowali się w stronę wyjścia. Rico cały czas patrzył w szmaragdowe oczy swojej przyjaciółki.
***
Wyjście zablokował im czarno-biały kot.
- Nie wyjdziecie stąd - powiedział z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
Rico i dziewczyna popatrzyli po sobie. Zrozumieli się bez słów i zaatakowali.

piątek, 26 kwietnia 2013

"The Final Encounter" part 4


Ostatnie dwa dni minęły pod znakiem przygotowań. Skipper wydobrzał, dzięki specyfikowi, który podał mu Kowalski.
Oddział przygotowywał się do szturmu na bazę delfina bardzo mocno. Plan działania mieli już obmyślony.
Teraz wystarczyło go wcielić w życie. Słońce właśnie chowało się za linią widnokręgu, kiedy cztery uzbrojone po zęby pingwiny kierowały się ku wyjściu zoo.
Po trzydziestu minutach dotarli do portu, gdzie czekała ich wierna łódź podwodna.
Płynęli w ciszy i skupieniu. Wiedzieli, że wystarczy jeden fałszywy ruch i operacja się nie powiedzie.
Nagle w oddali zobaczyli nową siedzibę Bulgota. Była większa niż ta poprzednia i zapewne lepiej uzbrojona.
- Panowie, wiecie co robić - powiedział dowódca.
Rico i Kowalski skinęli głowami, po czym wzięli ze sobą akwalungi i broń, a następnie wypłynęli przez śluzę.
Szef zobaczył jak podpływają do obiektu, a potem znikają za nim. To był moment, w którym on i Szeregowy mieli wyskoczyć.

czwartek, 25 kwietnia 2013

"The Final Encounter" part 3



Kowalski obudził się jako ostatni. Skipper, który o dziwo już stał na nogach o własnych siłach, pochylał się wraz z resztą oddziału nad stołem.
Lekko zaspany pingwin podszedł do towarzyszy i spytał:
- Co się stało?
- Kiedy się obudziliśmy, na stole leżała ta koperta - odparł Szeregowy.
- I to nie byle jaka, bo nadawcą jest pewnie ten przeklęty Bulgot! - dodał dowódca.
- To może pójdziemy do Edka, żeby nam to przeczytał? - zaproponował strateg ziewając przy tym.
- Racja, panowie, ruszamy! - zakrzyknął szef, ale przy wychodzeniu, rana znowu dała o sobie znać.
Po chwili jednak znaleźli się na wybiegu małp. Niemy szympans zaczął czytać, a Mason tłumaczył:
" Coney Island, 20.06.2012r.
Moi drodzy wrogowie!
Tak, to znowu ja, Doktor Bulgot. Pewnie zastanawiacie się, jakim sposobem przemyciłem ten list do waszej bazy.
Nie powiem wam tego, może wasz oddziałowy geniusz coś wymyśli.
Ale przejdźmy do sedna. Jak zapewne zauważyliście, wczoraj lemury były nadzwyczaj cicho.
To dlatego, że je porwałem. Zresztą tak jak kilka innych osób, na których wam zależy.
Jeśli jeśli chcecie, by jeszcze ujrzeli światło słońca, musicie oddać się w moje ręce. Może właściwie to płetwy, ale nieważne.
Daję wam trzy dni.
Doktor Bulgot"

"The Final Encounter" part 2


Kowalski zasypywał Hansa gradem pocisków. Maskonur schował się za drzewem i czekał.
Nagle laser pingwina się przegrzał. Hans wyskoczył zza drzewa, a następnie zaczął strzelać w kierunku naukowca.
W panice strateg schował się za koszem na śmieci. Przeciwnik zniszczył go bez wysiłku.
Kowalski zaczął biec, cały czas starając się schłodzić broń. Ale to nic nie dało.
Prześladowca ciągle deptał mu po piętach. Wtedy naukowiec doznał olśnienia.
Zatrzymał się, a Hans na niego wpadł. Broń wypadła ze skrzydeł maskonura.
Pingwin wykorzystał dezorientację wroga i z szyderczym uśmiechem na twarzy uderzył go w twarz.
Nielot upadł otumaniony na ziemię, ale po chwili ocknął się i rzucił się w furii na Kowalskiego.
Naukowiec się tego nie spodziewał i dał się zaskoczyć. Walka była bardzo zaciekła.
Po pewnym czasie Hans leżał na ziemi, a pingwin pochylał się nad nim, z zamiarem zadania mu ciosu.
Jednak Duńczyk miał wystarczająco dużo siły, by go uniknąć. Naukowiec zawył z bólu, kiedy uderzył w kamień.

"The Final Encounter" part 1

To jest pierwsza część mojej historii o pingach zatytułowanej "The Final Encounter".
Mam nadzieję, że się spodoba.
PS. Lojalnie uprzedzam, iż pierwsze notki nie grzeszą jakością, ale proszę się nie zrażać ;)

Doris już czekała na Kowalskiego przy molo. Kiedy przyszedł bardzo się ucieszyła, ale od razu spochmurniała, gdy zobaczyła, że jej chłopak jest smutny.
- Coś się stało? - zapytała.
- Nic. Naprawdę nic - skłamał.
- Przecież widzę, że jesteś smutny. Nie martw się, mnie możesz powiedzieć wszystko - odparła i obdarzyła go uśmiechem.
Kowalski odwzajemnił ten gest. Patrzyli przez chwilę na siebie, całkowicie zapominając o całym świecie. Ciszę przerwała delfinica:
- To powiesz mi co się stało? - spytała łagodnie.
- No dobrze-powiedział pingwin, a jego oblicze znów przybrało przybity wyraz-To wszystko zaczęło się tydzień temu...
I zaczął jej opowiadać.
***