czwartek, 25 kwietnia 2013

"The Final Encounter" part 1

To jest pierwsza część mojej historii o pingach zatytułowanej "The Final Encounter".
Mam nadzieję, że się spodoba.
PS. Lojalnie uprzedzam, iż pierwsze notki nie grzeszą jakością, ale proszę się nie zrażać ;)

Doris już czekała na Kowalskiego przy molo. Kiedy przyszedł bardzo się ucieszyła, ale od razu spochmurniała, gdy zobaczyła, że jej chłopak jest smutny.
- Coś się stało? - zapytała.
- Nic. Naprawdę nic - skłamał.
- Przecież widzę, że jesteś smutny. Nie martw się, mnie możesz powiedzieć wszystko - odparła i obdarzyła go uśmiechem.
Kowalski odwzajemnił ten gest. Patrzyli przez chwilę na siebie, całkowicie zapominając o całym świecie. Ciszę przerwała delfinica:
- To powiesz mi co się stało? - spytała łagodnie.
- No dobrze-powiedział pingwin, a jego oblicze znów przybrało przybity wyraz-To wszystko zaczęło się tydzień temu...
I zaczął jej opowiadać.
***

Dzień zbliżał się ku końcowi. Baza pingwinów wyglądała tak, jak zwykle. Chociaż dzisiaj Szeregowy, Kowalski i Rico grali w pokera.
Skipper się do nich nie dołączył, bo postanowił zrobić obchód zoo. Coś mu mówiło, że po prostu powinien to zrobić.
***
- Ha! Wygrałem! Kowalski, dawaj mi ten laser! - krzyknął uradowany Szeregowy.
- Ale jak to możliwe? Przecież to gra czysto losowa, a ty cały czas wygrywasz - odparł poprzedni posiadacz wspomnianego lasera.
- Mam dziś szczęście i tyle - odrzekł mu szybko młody pingwin. - No nieważne, wchodzicie czy jesteście tchórzami, którzy boją się przegrać?
- Wchodzę - mruknął Rico.
- Wchodzę - odparł naukowiec.
- Podbijam stawkę - powiedział nagle najniższy z pingwinów.
Rico i Kowalski popatrzyli po sobie. Nie poznawali dzisiaj swojego towarzysza.
Strateg spasował, ale psychopata podjął grę swojego młodszego druha. Nie wiedział, że i tak przegra.
Grali jeszcze przez pół godziny, dopóki Szeregowy nie ogołocił przyjaciół do cna.
Naukowiec i Rico poskładali karty, a ich młody przyjaciel schował zdobycz do skrytki.
Zauważyli, że Skippera ciągle nie ma w bazie. Postanowili go poszukać. Kiedy znaleźli się na zewnątrz usłyszeli wybuch.
Od razu skierowali się w kierunku, z którego dobiegał hałas. Gdy dotarli na miejsce, zobaczyli dwie postacie.
Po prawej stał ich dowódca, który trzymał się za prawy bok. Po lewej stał jeden z jego największych wrogów-Hans.
Kowalski szybko dokonał kalkulacji i podjął decyzję.
- Rico, daj mi laser - powiedział do towarzysza.
Ten posłusznie zwymiotował mu rzeczony przedmiot.
- Dobra, słuchajcie, ja zajmę tego maskonura, a wy zabierzecie szefa do bazy. Rozumiecie?
- Ale Kowalski... - zaczął protestować najmłodszy z pingwinów.
- Szeregowy, to jedyna szansa, żeby ocalić szefa. Idźcie.
Nielot znów chciał się sprzeciwić, ale psychopata pociągnął go ze sobą.
Strateg spojrzał w stronę zarośli, w których powinni być jego przyjaciele. Byli tam.
Przyjął pozycję leżącą i przygotował się do oddania strzału.
***
"Jeśli przeżyję, to ich zabiję" - pomyślał obolały Skipper. Ale wiedział, że to raczej Hans zabije jego oddział.
Pomimo tego, że maskonur zranił przywódcę, ten nie zamierzał poddawać się bez walki.
Jednak jego przeciwnik był od niego szybszy i silniejszy. Coraz mniejsza ilość krwi w ciele pingwina nie ułatwiała sytuacji.
Skipper stał pod murem, a naprzeciwko niego, stał jego odwieczny wróg. Wymierzył broń w dowódcę.
Nielot nie miał już siły, na to, by dłużej walczyć. Przygotował się na swój koniec, ale ten nie nastąpił, bo maskonur został trafiony laserem przez Kowalskiego.
Siły opuściły go całkowicie i upadłby na ziemię, gdyby nie interwencja jego pozostałych żołnierzy.
Zobaczył jeszcze zarysy wysokiego pingwina i maskonura stojących naprzeciwko siebie.
A potem zemdlał.

C.D.N.

Komentujcie człowieki!

9 komentarzy:

  1. i robisz literówki
    ale i tak spoko

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna się nawet fajnie. Co prawda, nie do końca oddajesz ducha pingwinów, ale to w końcu fanfic - Twoja interpretacja, więc się nie czepiam. Prosisz o konstruktywną krytykę - okej, mogę takiej udzielić [muahahaha!] Ostrzegam, będę szczera do prawie bólu :)

    Z kwestii technicznych:
    1. Kiedy zapisujesz dialogi, musisz robić odstępy między wyrazami i myślnikami. Koniecznie. Poza tym dobrze zapisujesz dialogi, co jest godne pochwały. Nie żartuję ani nie nabijam się z Ciebie. Gdybyś zobaczył, jakie babole niektórzy początkujący walą w dialogach, to byś zęby zbierał z podłogi.
    2. Przecinki. W kilku - niewielu, ale jednak - miejscach Ci ich zabrakło.
    3. Nie zaczynaj zdań od "ale", "więc" itd. Zasady można znaleźć w słowniku lub w Internecie - żaden problem. Wiem, że sporo osób tak robi - głównie w postach recenzenckich, "pamiętnikowych", komentarzach - żeby wyglądało to trochę bardziej "swojsko" i "potocznie", ale to jest niepoprawne i w opowiadaniach musisz tego unikać za wszelką cenę. Jeśli koniecznie chcesz jakoś bardziej oddzielić zdania, zamiast kropki użyj średnika.
    4. Nie wiem, jak innych, ale mnie trochę dobiła czcionka. Źle się ją czyta. Lepszy byłby Arial lub Times New Roman - coś nie tak "zawijasowatego" ;)

    Z kwestii językowych:
    Budowa zdań jak najbardziej poprawna. Ogranicz jednak trochę użycie eufemizmów. Ja rozumiem, chcesz uniknąć powtórzeń, ale też nie można z tym przesadzać, bo to momentami robi się śmieszne. Na Twoim miejscu darowałabym sobie "psychopatę" [:D], "nieloty", "wyższy pingwin" i tym podobne. Dobrą metodą na uniknięcie takich śmiesznostek jest budowanie narracji i dialogów tak, że nie zawsze musisz podkreślać, kto, co powiedział, bo łatwo się tego domyślić z tekstu. Więcej zaimków.

    Z kwestii ogólnych:
    1. Na razie tyle. Sukcesywnie będę doczytywać resztę.
    2. Myślałeś, żeby napisać coś swojego? W sensie: nie fan fiction?

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczera "prawie" do bólu? ;)
      Eh... A teraz, żeby nie wyjść na totalnego idiotę (za którego BTW jestem powszechnie uważany), kilka słów na moją obronę...

      Kwestie techniczne:
      1. zastanawiałem się, w jaki sposób je zapisywać, bo raz widziałem inaczej, a raz inaczej, więc dzięki ;)
      2. Możliwe...
      3. Kruca fuks, wiedziałem, że w końcu ktoś to zauważy....
      4. Ok. Wiedziałem, że coś tu nie gra...

      Z kwestii językowych:
      Wiem, że nie jest psychopatą, ale jest za niego powszechnie uważany. Teraz otwarcie przyznaję się do swojej niewiedzy: nie mam ja bladego pojęcia, jak budować taką narrację. Zaimki - mój odwieczny wróg....
      (teraz był dobrze myślnik? :D)

      Ogólnie:
      1. Dzięki ;)
      2. Myślałem, ale jestem tak leniwy, że nie wiem co z tego wyjdzie. Zresztą, myślę, że takie pisanie FF to dobra wprawka, przed pisaniem czegoś swojego ;)

      Również pozdrawiam

      Usuń
    2. To, tak: ja wiem, że Rico JEST psychopatą ;D Chodziło mi po prostu o użycie tego słowa w narracji - śmiesznie trochę brzmi. Z drugiej jednak strony, rozumiem problem - wszyscy są pingwinami i do wyboru widzę dwie opcje; albo operujesz cały czas ich imionami i narażasz się na błąd powtórzenia, albo ustalasz sobie zamienniki, bo ja wiem? Na przykład:
      Rico - psychopata [śmieszne, ale to w tym momencie można potraktować jako walor ;)];
      Kowalski - naukowiec;
      Szeregowy - uroczy [improwizuję - polecam wymyślenie czegoś lepszego];
      Skipper - szef.
      Ewentualnie:
      pingwin - nielot, gdy w scenie mamy tylko jednego pingwina.
      Na Twoim miejscu trzymałabym się tych zamienników i nie wymyślała więcej - chyba, że przy jakiejś wyjątkowej okazji, dla podkreślenia czegoś konkretnego.

      I, podkreślam, tak zrobiłabym ja. Nie musisz się ze mną zgadzać. To tylko luźna propozycja. Próba porady :)
      Pozdrawiam.

      P.S. Opanuj to lenistwo. Fanfic - dobra wprawka, ale jedynie w stylu. Pomysły też powinny być trenowane ;)

      Powodzenia.

      Usuń
    3. Oj uwierz mi na słowo: jestem królem lenistwa.
      Przykład? Ostatnio mieliśmy zadane z matmy kilka stron do zrobienia. Większość zrobiłem w zeszycie i kilka zadań zostało mi do domu. I co? I nie zrobiłem, bo mi się nie chciało -.-

      Usuń
    4. Jednakże myślę, iż Fanfic może być wprawką zarówno w stylu, jak i pomysłach. Może niekoniecznie w nazwach, ale na przykład w kreowaniu postaci - jak najbardziej.

      Usuń
  3. Zapowiada się świetnie! Uwielbiam Hansa :D Idę czytać dalej (ale jak obiecałam, będę komentować każdą notkę ;))
    Asia z blogu pingwinyzmadagaskaruopowiadania.blog.pl

    OdpowiedzUsuń