czwartek, 25 kwietnia 2013

"The Final Encounter" part 3



Kowalski obudził się jako ostatni. Skipper, który o dziwo już stał na nogach o własnych siłach, pochylał się wraz z resztą oddziału nad stołem.
Lekko zaspany pingwin podszedł do towarzyszy i spytał:
- Co się stało?
- Kiedy się obudziliśmy, na stole leżała ta koperta - odparł Szeregowy.
- I to nie byle jaka, bo nadawcą jest pewnie ten przeklęty Bulgot! - dodał dowódca.
- To może pójdziemy do Edka, żeby nam to przeczytał? - zaproponował strateg ziewając przy tym.
- Racja, panowie, ruszamy! - zakrzyknął szef, ale przy wychodzeniu, rana znowu dała o sobie znać.
Po chwili jednak znaleźli się na wybiegu małp. Niemy szympans zaczął czytać, a Mason tłumaczył:
" Coney Island, 20.06.2012r.
Moi drodzy wrogowie!
Tak, to znowu ja, Doktor Bulgot. Pewnie zastanawiacie się, jakim sposobem przemyciłem ten list do waszej bazy.
Nie powiem wam tego, może wasz oddziałowy geniusz coś wymyśli.
Ale przejdźmy do sedna. Jak zapewne zauważyliście, wczoraj lemury były nadzwyczaj cicho.
To dlatego, że je porwałem. Zresztą tak jak kilka innych osób, na których wam zależy.
Jeśli jeśli chcecie, by jeszcze ujrzeli światło słońca, musicie oddać się w moje ręce. Może właściwie to płetwy, ale nieważne.
Daję wam trzy dni.
Doktor Bulgot"

Kowalski po odsłuchaniu całego listu od razu skierował się w kierunku wyjścia z zoo.
Skipper spróbował go zatrzymać, ale naukowiec był szybszy. Dowódca westchnął i powiedział:
- Panowie, wracamy do bazy. Kowalskiemu oberwie się później-powiedział, a później dodał - I dziękuję wam człekokształtne.
- Zawsze jesteśmy do usług - odrzekł Mason.
***
Naukowiec dotarł do molo w bardzo szybkim czasie. Od razu wskoczył do wody i popłynął w stronę jaskini, w której mieszkała Doris.
Kiedy do niej dopłynął , to przynajmniej na zewnątrz, wszystko wyglądało tak jak zwykle. Wyglądało. Kiedy wpadł do środka, zobaczył nieprzytomną Doris.
Podbiegł do niej bez zastanowienia i sprawdził puls. Żyła. Zastanawiał się, co się stało. Wtedy ujrzał drobne skaleczenie na jej grzebiecie.
Takie same jakie robił Parker swoim pazurem. Usłyszał coś za sobą i chciał się odwrócić, ale nie zdążył, bo dziobak już go zranił.
Ostatnią rzeczą, którą zobaczył, był stekowiec uśmiechający się do niego szyderczo i mówiący:
- Biedny Kowalski, któremu nic nie wychodzi. Trzeba się będzie ciebie w końcu pozbyć.
Później ogarnęła go ciemność.
***
Pingwin ocknął się po kilku godzinach. Był osłabiony, ale dotarł do bazy. Wziął ze sobą płytę, którą znalazł w domu Doris.
Kiedy się w niej zjawił Skipper zaczął się na niego wydzierać:
- Gdzie wy byliście Kowalski?!
- U Doris i...
- Żołnierzu, za niesubordynację, zostajecie zdegradowani do rangi szeregowego! - wrzasnął na całe zoo.
- Do mojej szefie? - spytał się najniższy z pingwinów.
- Nie Szeregowy. Do stopnia: szeregowy.
- Aha.
-Rozumiecie Kowalski? - zwrócił się z powrotem do stratega.
- T-tak jest, sze-szefie - wypowiedział te słowa bardzo powoli jąkając się.
Nie mógł uwierzyć, że Skipper go zdegradował. W ciągu jednego dnia stracił wszystko: ukochaną, stopień i zaufanie przyjaciół.
- Dobrze, szeregowy Kowalski, mówcie co się stało - rzekł dowódca swoim normalnym tonem.
- A więc pobiegłem do domu Doris, żeby sprawdzić czy nic się jej nie stało, ale Parker tam na mnie czekał.
- I daliście się zaskoczyć żołnierzu?
- Tak.
Skipper westchnął,a potem powiedział:
- A co wy tu trzymacie? - zapytał wskazując na CD.
- Właśnie! Muszę zobaczyć co jest na tej płycie!
Po tych słowach włączył DVD i włożył płytę. Na ekranie telewizora pojawił się delfin na segwayu.
- Witajcie pingwinki. Jak zapewne wiecie, porwałem lemury i moją kochaną siostrzyczkę. Ale nie tylko ich. Przekonacie się o tym, jeśli tu przyjdziecie.
Potem ekran zrobił się czarny. Oddział przez chwilę trwał w milczeniu, które przerwał Skipper:
- Nie pójdziemy tam.
- Co?!-krzyknął Kowalski.
- To, co słyszeliście żołnierzu. Nie będę narażał całego oddziału, dla lemurów i waszej dziewczyny.
- Ale co z naszym kodeksem?
- No tak, kodeks rzecz święta. Niech wam będzie Kowalski. Ruszamy za dwa dni. Przygotować się.
Oddział rozbiegł się po całej bazie. Szeregowy i Rico skierowali się do magazynu, a strateg już chciał iść do laboratorium, ale przywódca go powstrzymał:
- Kowalski, możecie wynaleźć coś, żebym był zdolny do walki?
- Oczywiście szefie.
- Pysznie. A teraz do roboty.
Naukowiec skinął głową i odmaszerował do pracowni. Skipper został sam w bazie. Podniósł swój dyktafon i zaczął nagrywać.

C.D.N.


Oceńcie to jeśli łaska ;)

7 komentarzy:

  1. "Jeśli jeśli chcecie, by jeszcze ujrzeli światło słońca, musicie oddać się w moje ręce. Może właściwie to płetwy, ale nie ważne." --- Dwa razy "jeśli", "nieważne" - razem, "nie" z przymiotnikami zawsze idzie razem.
    Interpunkcja.
    Jak się sprawdza puls u delfina? ^^
    I, na grzyba Bulgot porwał własną siostrę? Dziewczyna Kowalskiego [jupi!] - okej, ale w końcu to jego siostra. Jakiego zwyrola chcesz z niego zrobić? ;p
    Aha, i... ZDEGRADOWAŁEŚ KOWALSKIEGO? JAK MOGŁEŚ? Foch z przytupem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K**wa. Kwa. Kwa. Chyba coś sobie zrobię...
      Napisałem "nieważne" rozłącznie...
      To jest... pytanie z haczykiem?
      W sumie, to już raz ją uwięził, czyż nie? Zwyrola to robię z niego jako człowieka... ;p
      Mogłem i to zrobiłem! Evil rule! ;p

      Usuń
  2. Zdegradowałeś Kowcia?! Hańba ci! Hańba ci gupi pingwinie!
    Bardzo wciągająca opowieść, ale czy pingwiny naprawdę czekałyby dwa dni, żeby uratować przyjaciół? Chyba wyruszyli by od razu xd Baaaaardzo fajne opowiadanie ^^ trzyma w napięciu!
    Asia z blogu pingwinyzmadagaskaruopowiadania.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem złem! ;D
      Czekaliby, bo Skipper musiał się zrosnąć wystarczająco, żeby móc brać udział w akcji, nie? Albo, mógłby siedzieć za biurkiem, a wszyscy wiemy, że by tego nie zniósł ;)
      I dziękować za pozytywnom opiniem ;) (Juk już po Julianowemu nawijamy)

      Usuń
    2. Tak Hańba ci! Hańba ci gupi ludziu!

      Usuń
  3. Gdyby zamkneli go samego na cały dzień w bazie zwariowałby.

    OdpowiedzUsuń