sobota, 27 kwietnia 2013

"The Final Encounter" part 5

No, i powoli zbliżamy się ku końcowi...




Rico i Kathy właśnie kończyli podkładać ładunki wybuchowe w bazie rebeliantów.
- Jak wam idzie? - spytał Skipper przez komunikator.
- Dobrze, już prawie skończyliśmy - odparła dziewczyna.
- Świetnie, spotkamy się przy wyjściu.
Po podłożeniu bomb skierowali się w stronę wyjścia. Rico cały czas patrzył w szmaragdowe oczy swojej przyjaciółki.
***
Wyjście zablokował im czarno-biały kot.
- Nie wyjdziecie stąd - powiedział z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
Rico i dziewczyna popatrzyli po sobie. Zrozumieli się bez słów i zaatakowali.

***
Pingwin czuł ogromny ból, który był spowodowany rozcięciem na jego twarzy. Do tego krew, która napłynęła do jego oka, sprawiła, że na prawe oko nie widział nic.
Ponowił atak na kota. Ten zręcznie uniknął ciosu. Rico wpadł na ścianę.
- I co ptaszku, poddajesz się? - zapytał.
Tego było mu za wiele. W nagłym ataku furii rzucił się na ssaka. Dachowiec znowu uniknął ciosu ptaka, ale tym razem wyprowadził kontrę, powalając przeciwnika na ziemię.
Otumaniony nielot leżał na ziemi. Kot pochylił się nad nim i powiedział:
- Ptaku, chcę żebyś wiedział, że tym który cię zabije, jest Nolan.
Rico wiedział co się stanie. Nolan miał przygotowane pazury. Kiedy kot miał zabić pingwina, Kathy rzuciła się na niego.
Ptak widział ich walkę. Wstał i chciał pomóc swojej przyjaciółce, ale wtedy wybuchły pierwsze bomby. Ziemia się zatrzęsła, a kawałek sufitu spadł przed nim na ziemię odcinając go od walczących.
Usłyszał tylko głośne miauknięcie. Nagle usłyszał głos Skippera dochodzący z komunikatora:
- Rico! Wynoście się stamtąd!
Wiedział, że teraz nie było sensu się o to kłócić.
***
Teraz, w laboratorium Bulgota, stała przed nim ta sama dziewczyna, w której zakochał się po uszy podczas misji w Gwatemali.
- Jak widzisz Rico, wtedy nie zginąłem ani ja ani ona - powiedział Nolan.
- Świetnie, ale teraz zajmijmy się naszymi gośćmi. Zakuć ich! - wrzasnął Bulgot.
Pingwiny dały się zakuć w kajdany. Po tym odezwał się Kowalski:
- Masz co chciałeś, a teraz ich wypuść.
- Hmmm... Nie, nic z tego - odrzekł.
- Dałeś słowo Bulgot! - krzyknął Skipper.
- Dałem? - spytał sarkastycznie.
- Tak, a słowo członka Bractwa, nawet nieaktualnego, jest święte! Nie pamiętasz Jack?
Na dźwięk słowa "bractwo" i imienia Jack Bulgot stanął jak wryty. Dobrze wiedział, o co chodzi jego arcywrogowi, ale nie chciał się wydać.
- Nie-nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz - starał się to powiedzieć normalnym tonem, ale niezbyt mu to wyszło.
- Dobra delfinie, skończmy z nimi, raz na zawsze! - powiedział Parker, po czym wyjął laser i wycelował w pingwiny.
- Czekaj!
- Co? Ciągle mówisz o zemście, a teraz masz wątpliwości, co do tego czy zabić swoich wrogów czy nie?
- Nie, ale... Myślę, że...
- Nie myśl zbyt dużo doktorku! Parker ma rację - poparł dziobaka Nolan, a następnie nacisnął guzik, który otwierał klapę w podłodze.
W dziurze znajdowała się lawa. Bulgot nie wiedział co zrobić. Pingwiny znalazły się na krawędzi dołu wypełnionego lawą. Parker zepchnął ich w przepaść.
W tym momencie, delfin podjął decyzję. Odepchnął dziobaka na bok i złapał Skippera za skrzydło, a ten złapał resztę oddziału.
Butlonos wciągnął nieloty na górę i uśmiechnął się lekko do dowódcy. Ten odwzajemnił gest.
Bulgot nacisnął przycisk na segwayu i wszystkie cele się otwarły. Rico i Szeregowy pomogli Kathy, Manfrediemu i Johnsowi.
- Wiedziałem, że to się stanie - powiedział Hans.
- Dobrze, że się przygotowaliśmy - dodał Nolan.
- Chodźcie tu! - krzyknął Parker.
Z cieni wyłoniły się czarne koty. Skipper krzyknął:
- Kowalski, wyprowadźcie ich stąd! Będziemy was osłaniać.
Naukowiec skinął głową i wskazał wszystkim kierunek. Dowódca i butlonos zablokowali przejście wrogom.
Skipper zatrzymał Rico i wyjął z jego brzucha kilka bomb. Potem puścił swojego żołnierza dalej.
Podał kilka z nich swojemu dawnemu przyjacielowi.
- Mam nadzieję, że się nie obrazisz.
- Ależ skąd. Sam chętnie to zrobię - odparł pingwinowi z uśmiechem na twarzy.
Po tych słowach rzucili bomby przed siebie i zaatakowali. Po chwili koty ich otoczyły. Skipper powiedział:
- Trochę tak jak wtedy w Zatoce Meksykańskiej, co?
Delfin odpowiedział mu uśmiechem.
***
Tymczasem reszta oddziału i uciekinierzy dotarli do hangaru. Lemury zakładały akwalungi.
Kiedy już je założyły, skierowali się do wyjścia. Ale ktoś je blokował.
Parker.

C.D.N.

Czy muszę pisać prośbę o komentarze?

4 komentarze:

  1. fajne.aż chce się nowsze posty

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry Doktor Bulgot? Hmm, interesujące, nawet bardzo, chociaż nie widzę dlaczego miałby przejść na dobrą stronę. Niemniej jednak, blog bardzo wciąga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nawość. Do tych którzy oglądali Madagwiazdkę . Wyobrarzacie sobie minę Skippera , Kowiego i Rico gdyby zobaczlili jak Szeregowy całuje się z Lidką(tą samiczką renifera z zaprzengu św.Mikołaja)?

    OdpowiedzUsuń