sobota, 25 maja 2013

Rozdział I: Inwazja

Bam, bam, bam! Wraz z tą notką ruszamy z historią w rozdziałach! Jednak, pojawią się i osobne opowiadania... Ale to kiedyś... A teraz, zapraszam do czytania!!!



Kathy obudziła się jako pierwsza, co było zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że reszta oddziału rozmawiała do późnej nocy. Pozostałe pingwiny obudził zapach ryb, które przygotowywała dziewczyna Rico. Powolnie zwlekli się z posłań i stanęli twardo na ziemi. Pomimo tego, że dochodziła już dziesiąta, zdradzali oznaki zmęczenia.
- Dobra panowie – zaczął Skipper, ziewając – musimy się rozbudzić. Na mój rozkaz, do basenu. Rozkaz!
Wszystkie ptaki pospiesznie wybiegły z bazy, a następnie wskoczyły do lodowatej wody. Skipper i Neil znaleźli się w basenie na końcu. Rico, Kowalski i Szeregowy trzęśli się z zimna, a Skipper powiedział:
- No błagam was! Nie mówcie, że wam zimno!
- D-dobrze. Ni-nie po-powiem-my – odparł z trudem Kowalski.
- Wy maminsynki! Pływamy, dopóki każdy z was nie powie, że jest mu całkowicie gorąco!
I oddział pływał przez jakąś godzinę, do momentu, w którym Skipper wrzasnął:
- I co? Nadal wam zimno?!
- Absototalnie nie, szefie! – odkrzyknął strateg.
- Rico?
- E-e.
- A wy Szeregowy?
- Ni-nie-e, sze-szefie-e.
- No cóż, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Pływamy dalej!
Psychopata i naukowiec z wyrzutem spojrzeli na młodzika, ale nic nie powiedzieli. Mimo, że ból już rozrywał wszystkim mięśnie, Skipper nie przerwał treningu. Gdy w końcu stanął, spytał:
- Już wam lepiej żołnierzu?
- Tak jest szefie! – odrzekł Szeregowy.
- I świetnie! Do bazy!
Gdy weszli do swojej siedziby, pingwinka już czekała na nich wraz ze śniadaniem. Rico od razu wyczuł halibuta i łososia.
- Dłużej się nie dało? – spytała dziewczyna z nieskrywanym wyrzutem.
Komandosi tylko mruknęli coś w odpowiedzi. Zasiedli do stołu i rozpoczęli konsumpcję. Musieli oddać Kathy, że robiła naprawdę wspaniałe jedzenie. Pomimo tego, że ryb było stosunkowo dużo, zniknęły w bardzo krótkim czasie, lądując w brzuchach żołnierzy. Po zakończonym posiłku, lider zarządził patrol. Ptaki spokojnie przechadzały się po zoo, pozdrawiając przy tym znajomych, gdy nagle ich oczom ukazał się niezwykły widok. Otóż dokładnie naprzeciwko nich szli Moris i Clemson, zażarcie o czymś dyskutując. Ten drugi miał na głowie koronę, podobną do tej, którą nosił Julian. Dowódca podszedł do grubego lemura i zapytał:
- Moris, co tu się na jaja mojej matki wyprawia?!
- Nikt wam nie powiedział?
- Ale o czym? – spytał Kowalski.
- O tym, że do naszego zoo przyjechało więcej lemurów i teraz są dla nas przeznaczone dwa wybiegi. Jednym rządzi Clemson, a drugim Julian.
- Co?! Jeszcze więcej lemurów?! – wrzasnął lider, nie mogąc powstrzymać emocji.
- Ale pocieszę cię, że imprezy robimy tylko dwa razy w tygodniu – rzekł uspokajająco lemur o błękitnych oczach.
- A kiedy? – zadał pytanie zaciekawiony Szeregowy.
- Od poniedziałku do czwartku i od czwartku do niedzieli! – wypalił Julian, który nie wiedzieć kiedy, pojawił się w okolicy.
- Tylko tego nam brakowało – rzekł ironicznie Skipper. – Moris, możemy z tobą chwilę pogadać?
- Jasne. Królu Clemsonie, Królu Julianie – Ukłonił się władcom i odmaszerował wraz z nielotami.
- Ile jest w sumie lemurów? – zapytał przywódca oddziału, gdy tylko królowie znaleźli się poza zasięgiem wzroku.
- Teraz, około szesnastu.
- SZESNASTU?!
- Tak, a ma nas być jeszcze więcej.
- Boże. To jest prawdziwa inwazja. Dzięki Moris. Będziemy w kontakcie.
Ssak już chciał się o coś spytać, ale ptaki zniknęły.
***
Skipper wpadł do bazy roztrzęsiony i podminowany.
-SZESNAŚCIE! SZESNAŚCIE LEMURÓW! A MA BYĆ WIĘCEJ! ROZUMIECIE, CO TO OZNACZA?! – darł się bez opamiętania.
- Szczerze powiedziawszy, to nie do końca – powiedział Neil.
- Lemurza inwazja, Neil – odrzekł dowódca już spokojnie. – Kowalski, opcje!
- Cicho eksterminacja nie wchodzi w grę, zresztą, tak samo jak jakakolwiek eksterminacja. Pozostaje nam wzmocnić ściany bazy i kupić solidne nauszniki.
- Okej, trzeba to będzie wytrzymać. Teraz zajmiemy się waszą dziewczyną, korzystając z nieobecności strażniczki Alice. Zawsze to jakaś misja.
Strateg ucieszył się, na samą myśl, że szef sam pamiętał o tym zadaniu. Od razu pobiegł do laboratorium, po sfałszowaną dokumentację, wyjął z brzucha Rico potrzebny sprzęt i zgłosił gotowość do działania. Skipper rozumiał jego ekscytację i nie chciał mu zepsuć radości. Rozdzielił zadania i ogłosił rozpoczęcie operacji: „Przeprowadzka”. Wszyscy zajęli swoje pozycje, a Kowalski pobiegł do Doris, by ją powiadomić. Wszystko poszło jak po maśle, bez żadnych utrudnień. Nowy wybieg, przygotowany dla delfinicy, był bardzo duży i trochę przywodził na myśl ten, na którym mieszkała Marlena, lecz był zdecydowanie większy i było na nim więcej wody. Strateg został ze swoją dziewczyną, pomógł się jej rozpakować i zadomowić. Pozostałe pingwiny wróciły do bazy i z powodu braku innych zajęć, zaczęli grać w pokera. Neil wygrał ze wszystkimi bez trudu, bo był zaprawiony w tej grze. Dowódca oddziału zadał pytanie bratu:
- Gdzieś ty się nauczył tak grać?
- A myślisz, że skąd miałem kasę, na utrzymanie firmy, co? – odrzekł sarkastycznie starszy ptak.
Geniusz wrócił do bazy późno, bo o godzinie dwunastej w nocy. „Nie pamiętałem, że Doris ma aż tyle tego wszystkiego” – pomyślał. Był zmęczony, ale szczęśliwy. Położył się na swojej pryczy i spróbował zasnąć. Jednak, tak samo jak pozostali, nie potrafił, bo lemury rozkręciły swoją imprezę na dobre.




C.D.N.



Co sądzicie o tej lemurzej inwazji? ;)
I o Clemsonie, jako królu?
Czekam na opinie!!!
Le Sadistic Doctor Psycho

5 komentarzy:

  1. Coz... Brak mi slow. Lemurza inwazja. Tego tez jeszcze nie bylo. Spodziewam sie ze bedzie duzo klotni pomiedzy Julianem i Clemsonem.

    I sory ze tak dlugo nie komentowalam, ale bylam na wycieczce. Juz wszystko nadrobilam i stwierdzam ze seria "Symfonia Destrukcji" jest najlepsza jaka wyskrobales.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, jak sama podkreśliłaś: ja lubię zaskakiwać ;)

      Rozgrzeszam cię ;) Ja niestety za niedługo też jadę na wycieczkę z moją klasą (Oh God, why?), która jest, no... Jakiś eufemizm, żeby nikogo nie urazić? Taka, jaka jest...
      Też tak uważam, ale pomińmy milczeniem fakt, że tych opków też jakoś dużo nie było ;)

      Usuń
  2. Lemurza Inwazja - największy koszmar Skippera ;D.
    Tak poza tym świetnie się zapowiada i faktycznie - dotąd czegoś takiego nie było.
    Jesteś bardzo nowatorski pod wieloma względami ^^.
    Nie mogę się już doczekać dalszego ciągu ;).
    Pozdrawiam i ponownie życzę jak najwięcej weny,
    Blackie Line

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi się bardzo ciekawie xd ale nie wierze, że Julian i Clemson się pogodzą xd to nierealne-z ego Juliana to będzie lemurza katastrofa ^^
    jesteś naprawdę oryginalny, super! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Synfonia dystrukcji
    Wielki dym
    To dlanie raj Luli Laj!

    OdpowiedzUsuń