Kathy obudziła się jako pierwsza, co było zrozumiałe, biorąc
pod uwagę fakt, że reszta oddziału rozmawiała do późnej nocy. Pozostałe
pingwiny obudził zapach ryb, które przygotowywała dziewczyna Rico. Powolnie
zwlekli się z posłań i stanęli twardo na ziemi. Pomimo tego, że dochodziła już
dziesiąta, zdradzali oznaki zmęczenia.
- Dobra panowie – zaczął Skipper, ziewając – musimy się
rozbudzić. Na mój rozkaz, do basenu. Rozkaz!
Wszystkie ptaki pospiesznie wybiegły z bazy, a następnie
wskoczyły do lodowatej wody. Skipper i Neil znaleźli się w basenie na końcu.
Rico, Kowalski i Szeregowy trzęśli się z zimna, a Skipper powiedział:
- D-dobrze. Ni-nie po-powiem-my – odparł z trudem Kowalski.
- Wy maminsynki! Pływamy, dopóki każdy z was nie powie, że
jest mu całkowicie gorąco!
I oddział pływał przez jakąś godzinę, do momentu, w którym
Skipper wrzasnął:
- I co? Nadal wam zimno?!
- Absototalnie nie, szefie! – odkrzyknął strateg.
- Rico?
- E-e.
- A wy Szeregowy?
- Ni-nie-e, sze-szefie-e.
- No cóż, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Pływamy
dalej!
Psychopata i naukowiec z wyrzutem spojrzeli na młodzika, ale
nic nie powiedzieli. Mimo, że ból już rozrywał wszystkim mięśnie, Skipper nie
przerwał treningu. Gdy w końcu stanął, spytał:
- Już wam lepiej żołnierzu?
- Tak jest szefie! – odrzekł Szeregowy.
- I świetnie! Do bazy!
Gdy weszli do swojej siedziby, pingwinka już czekała na nich
wraz ze śniadaniem. Rico od razu wyczuł halibuta i łososia.
- Dłużej się nie dało? – spytała dziewczyna z nieskrywanym
wyrzutem.
Komandosi tylko mruknęli coś w odpowiedzi. Zasiedli do stołu
i rozpoczęli konsumpcję. Musieli oddać Kathy, że robiła naprawdę wspaniałe
jedzenie. Pomimo tego, że ryb było stosunkowo dużo, zniknęły w bardzo krótkim
czasie, lądując w brzuchach żołnierzy. Po zakończonym posiłku, lider zarządził
patrol. Ptaki spokojnie przechadzały się po zoo, pozdrawiając przy tym
znajomych, gdy nagle ich oczom ukazał się niezwykły widok. Otóż dokładnie
naprzeciwko nich szli Moris i Clemson, zażarcie o czymś dyskutując. Ten drugi
miał na głowie koronę, podobną do tej, którą nosił Julian. Dowódca podszedł do
grubego lemura i zapytał:
- Moris, co tu się na jaja mojej matki wyprawia?!
- Nikt wam nie powiedział?
- Ale o czym? – spytał Kowalski.
- O tym, że do naszego zoo przyjechało więcej lemurów i
teraz są dla nas przeznaczone dwa wybiegi. Jednym rządzi Clemson, a drugim
Julian.
- Co?! Jeszcze więcej lemurów?! – wrzasnął lider, nie mogąc
powstrzymać emocji.
- Ale pocieszę cię, że imprezy robimy tylko dwa razy w
tygodniu – rzekł uspokajająco lemur o błękitnych oczach.
- A kiedy? – zadał pytanie zaciekawiony Szeregowy.
- Od poniedziałku do czwartku i od czwartku do niedzieli! –
wypalił Julian, który nie wiedzieć kiedy, pojawił się w okolicy.
- Tylko tego nam brakowało – rzekł ironicznie Skipper. – Moris,
możemy z tobą chwilę pogadać?
- Jasne. Królu Clemsonie, Królu Julianie – Ukłonił się
władcom i odmaszerował wraz z nielotami.
- Ile jest w sumie lemurów? – zapytał przywódca oddziału,
gdy tylko królowie znaleźli się poza zasięgiem wzroku.
- Teraz, około szesnastu.
- SZESNASTU?!
- Tak, a ma nas być jeszcze więcej.
- Boże. To jest prawdziwa inwazja. Dzięki Moris. Będziemy w
kontakcie.
Ssak już chciał się o coś spytać, ale ptaki zniknęły.
***
Skipper wpadł do bazy roztrzęsiony i podminowany.
-SZESNAŚCIE! SZESNAŚCIE LEMURÓW! A MA BYĆ WIĘCEJ! ROZUMIECIE,
CO TO OZNACZA?! – darł się bez opamiętania.
- Szczerze powiedziawszy, to nie do końca – powiedział Neil.
- Lemurza inwazja, Neil – odrzekł dowódca już spokojnie. –
Kowalski, opcje!
- Cicho eksterminacja nie wchodzi w grę, zresztą, tak samo
jak jakakolwiek eksterminacja. Pozostaje nam wzmocnić ściany bazy i kupić
solidne nauszniki.
- Okej, trzeba to będzie wytrzymać. Teraz zajmiemy się waszą
dziewczyną, korzystając z nieobecności strażniczki Alice. Zawsze to jakaś
misja.
Strateg ucieszył się, na samą myśl, że szef sam pamiętał o
tym zadaniu. Od razu pobiegł do laboratorium, po sfałszowaną dokumentację,
wyjął z brzucha Rico potrzebny sprzęt i zgłosił gotowość do działania. Skipper
rozumiał jego ekscytację i nie chciał mu zepsuć radości. Rozdzielił zadania i
ogłosił rozpoczęcie operacji: „Przeprowadzka”. Wszyscy zajęli swoje pozycje, a
Kowalski pobiegł do Doris, by ją powiadomić. Wszystko poszło jak po maśle, bez
żadnych utrudnień. Nowy wybieg, przygotowany dla delfinicy, był bardzo duży i
trochę przywodził na myśl ten, na którym mieszkała Marlena, lecz był
zdecydowanie większy i było na nim więcej wody. Strateg został ze swoją
dziewczyną, pomógł się jej rozpakować i zadomowić. Pozostałe pingwiny wróciły
do bazy i z powodu braku innych zajęć, zaczęli grać w pokera. Neil wygrał ze
wszystkimi bez trudu, bo był zaprawiony w tej grze. Dowódca oddziału zadał
pytanie bratu:
- Gdzieś ty się nauczył tak grać?
- A myślisz, że skąd miałem kasę, na utrzymanie firmy, co? –
odrzekł sarkastycznie starszy ptak.
Geniusz wrócił do bazy późno, bo o godzinie dwunastej w
nocy. „Nie pamiętałem, że Doris ma aż tyle tego wszystkiego” – pomyślał. Był
zmęczony, ale szczęśliwy. Położył się na swojej pryczy i spróbował zasnąć. Jednak,
tak samo jak pozostali, nie potrafił, bo lemury rozkręciły swoją imprezę na
dobre.
C.D.N.
Co sądzicie o tej lemurzej inwazji? ;)
I o Clemsonie, jako królu?
Czekam na opinie!!!
Le Sadistic Doctor Psycho
Coz... Brak mi slow. Lemurza inwazja. Tego tez jeszcze nie bylo. Spodziewam sie ze bedzie duzo klotni pomiedzy Julianem i Clemsonem.
OdpowiedzUsuńI sory ze tak dlugo nie komentowalam, ale bylam na wycieczce. Juz wszystko nadrobilam i stwierdzam ze seria "Symfonia Destrukcji" jest najlepsza jaka wyskrobales.
Cóż, jak sama podkreśliłaś: ja lubię zaskakiwać ;)
UsuńRozgrzeszam cię ;) Ja niestety za niedługo też jadę na wycieczkę z moją klasą (Oh God, why?), która jest, no... Jakiś eufemizm, żeby nikogo nie urazić? Taka, jaka jest...
Też tak uważam, ale pomińmy milczeniem fakt, że tych opków też jakoś dużo nie było ;)
Lemurza Inwazja - największy koszmar Skippera ;D.
OdpowiedzUsuńTak poza tym świetnie się zapowiada i faktycznie - dotąd czegoś takiego nie było.
Jesteś bardzo nowatorski pod wieloma względami ^^.
Nie mogę się już doczekać dalszego ciągu ;).
Pozdrawiam i ponownie życzę jak najwięcej weny,
Blackie Line
Robi się bardzo ciekawie xd ale nie wierze, że Julian i Clemson się pogodzą xd to nierealne-z ego Juliana to będzie lemurza katastrofa ^^
OdpowiedzUsuńjesteś naprawdę oryginalny, super! :D
Synfonia dystrukcji
OdpowiedzUsuńWielki dym
To dlanie raj Luli Laj!