poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział VII: Gorące Krzesło Mode

W poprzednim odcinku:
Po zdradzie Irisha nasi bohaterowie dostali się na jego statek, NN był torturowany przez Zdrajcę, a Bulgot został pojmany.
(Tak, ponownie będą wulgaryzmy…)


Rozdział VII: Gorące Krzesło Mode


Bulgot obudził się w pustym pomieszczeniu, którego jedynym wyposażeniem było krzesło, do którego został przywiązany. Poczuł krew wypływającą z ust, a także rozdzierający ból głowy. Rozejrzał się po pokoju. W środku znajdowało się kilka wilków – zapewne ludzi Zdrajcy – i nic poza tym, jeśli nie liczyć Jacka. Jeden z drabów podszedł do delfina i tonem nie znoszącym sprzeciwu, powiedział:
- Kim jesteś, i co tu robisz, delfinku? – Bulgot nie mógł zdzierżyć, tego „delfinka”.
- Wal się – odparł chłodno.
- Widzę, żeś jest niezły chojrak. Świetnie, będzie trochę zabawy – zripostował, a następnie uderzył Jacka z całej siły w twarz, tak, że aż krzesło się przewróciło, a z ust delfina ponownie poleciała krew. – Zmieniłeś zdanie?
- Idź do diabła – powiedział machinalnie.
- Zapowiada się niezła zabawa. Podnieście krzesło i przytrzymajcie.
Kiedy podkomendni posłusznie wykonali zadanie, herszt uśmiechnął się szyderczo i wymierzył cios prosto w brzuch więźnia. Delfinowi zajęło chwilę ponowne złapanie oddechu, bowiem oprawca zadał jeszcze kilka ciosów, o równej sile. Wilk zapytał:
- Może teraz zmądrzałeś? Zapytam po raz kolejny: kim jesteś, i co tu robisz?
Bulgot pozwolił, by malutka kropla krwi spełzła, po jego brodzie, a następnie upadła na posadzkę, po czym spojrzał za wilka i się uśmiechnął. Odpowiedział:
- Pie*dol się.
Tego było wilkowi za wiele; wziął zamach, by ponownie uderzyć delfina, ale zamarł wpół ruchu, mrugnął parę razy, z jego ust pociekła ciepła krew i upadł na ziemię. Z jego karku wystawała rękojeść noża. Zdezorientowani ludzie martwego ciemiężyciela podbiegli do dowódcy. Pierwszy padł po dwóch sekundach, z kulką w głowie, a drugi po kolejnych trzech, z poderżniętym gardłem. Nagle liny trzymające Bulgota przy krześle poluzowały się i delfin mógł się bez problemu z nich wyswobodzić. Wstał i ujrzał sylwetkę Skippera.
- Dłużej się nie dało? – spytał ironicznie.
- Wyobraź sobie, że mam o wiele ciekawsze rzeczy do roboty, niż ratowanie twojej dupy.
- Uuuu… Zabolało, wiesz?
- Ty weź mnie stary nie dobijaj.
- Dobra, dobra. Co tu robiłeś, jak mogę widzieć?
- Przechodziłem i usłyszałem twój anielski głos, więc wiedziony miłością przyleciałem na skrzydłach anioła – rzucił sarkastycznie pingwin. – A teraz, pomóż mi ze związaniem tamtych dwóch.
- Niby jak?
- Proponuję użyć liny.
- Dziękuję panu za poradę, panie „ja-wszystko-wiem-najlepiej”.
- Ależ proszę.
Mimo tych drobnych złośliwości Bulgot ochoczo przystąpił do pracy, niemal zapominając o bólu. Po związaniu dwóch nieprzytomnych wilków, postanowili wrzucić je do morza, żeby nie narobiły niepotrzebnego hałasu. To samo zrobili ze zwłokami. Potem skierowali się w stronę swojego pierwotnego celu, po drodze spotykając Carmen i Neila. Miarowe kołysanie się statku zmieniło się w międzyczasie w istną huśtawkę, która dosłownie rzucała naszymi bohaterami na boki. Z powodu hektolitrów wody – pochodzących zarówno z morza, jak i z nieba – co chwila się ślizgali. W pewnym momencie pokład zalała wielka fala, który zmyła ich nad samą burtę. Jedynie Carmen nie była zagrożona wpadnięciem do morza. Skipper jednym skrzydłem kurczowo trzymał się poręczy, niczym życia, zaś drugim trzymał brata. Deszcz z każdą chwilą padał z coraz większą siłą, a skrzydło pingwina powoli zaczęło się ześlizgiwać z barierki. Skipper spadłby w morskie odmęty, gdyby nie Bulgot, który chwycił jego nogę zębami.
***
Skipper
***
Wiecie, jak to jest, czuć się, jakby dosłownie odje*ało wam nogę? Nie? Bo właśnie tak się czułem, gdy Jack chwycił mnie za moją prawą nogę. Z początku myślałem, że mu odbiło, tak samo jak Neil, który się zapomniał i ze złości, z chęcią zaatakowania Bulgota wyrwał się z mojego uścisku, po czym przez własną pochopność – wpadł do wody i zniknął wśród morskich fal. Popatrzyłem ze zgrozą w stronę delfina, myśląc, że ten chce mnie zabić, ale w tym momencie zrozumiałem, dlaczego to zrobił. Mianowicie, płetwami trzymał się barierki i gdyby choć jedną z nich się puścił, sam niechybnie by spadł. Z tego powodu złapał mnie zębami. Nie był to akt zdrady, tylko przyjaźni. Kto inny pewnie pozwoliłby nam spaść, ale nie Jack, o nie, on był uparty. Po chwili bezradnego zwisania, do poręczy podeszła Carmen, która najwyraźniej nie widziała całej sytuacji, bo nawet na nas nie patrząc, rzuciła:
- Ciekawy obrót spraw. Panowie zwisają sobie nad przepaścią, a jedyną osobą, która może wyciągnąć ich z opałów, jest, uwaga, nie mdlejcie, zachowajcie spokój, Carmen! Brawa!
- To nie jest chyba najlepszy moment, wiesz… - odrzekliśmy zgodnie.
- Ależ skąd! Idealny wręcz!
- Nie, nie idealny – wycedził przez zęby Jack.
- Aj tam, aj tam. Jack, wiesz jaka jestem. Jeśli mam was wciągnąć, to musicie powiedzieć: „Jesteśmy wystraszonymi panienkami, które może uratować jedynie  przewspaniała Carmen”!
- Co ku*wa?! – wyrwało mi się.
- To, co słyszałeś. Chyżo, chyżo!
Wraz z delfinem westchnęliśmy, ale po chwili wykrzyczeliśmy:
- Jesteśmy wystraszonymi panienkami, które może uratować jedynie przewspaniała Carmen!!!
- I pięknie! – Po tych słowach wciągnęła nas na górę i jej dobry humor w jednej chwili odszedł w zapomnienie. – A gdzie twój brat?
Jedynie pokręciłem ze zrezygnowaniem głową w odpowiedzi.
***
***
Irish grał na fortepianie, a NN siedział na swoim fotelu i kiwał głową w rytm, ponieważ znał ten utwór. W pewnym momencie rzucił:
- Irish, ja wiem, że jestem gościem i tak dalej, ale kilka ostatnich nut zarżnąłeś.
- Co ty nie powiesz. Sam byś pewnie zagrał lepiej.
- Tego nie powiedziałem.
Irish wstał po podszedł do stołu. Wilk cały czas podążał za nim wzrokiem. Delfin stał tyłem do Natana, więc ten nie mógł zobaczyć, co robił Zdrajca. Widział tylko, że ważył coś w płetwach. Odwrócił się po jakiejś minucie. W prawej płetwie trzymał jabłko, a w drugiej pistolet. Postawił owoc na głowie więźnia i odsunął się na jakieś dwadzieścia metrów.
- No chyba cię poje*ało! – krzyknął w panice NN.
- Oj tam, przesadzasz. Nie martw się, jeszcze nigdy nie chybiłem.
- Pocieszająca myśl.
-Nieprawdaż? A teraz się nie ruszaj, jeśli ci makówka miła.
Wilk mimo wszystko wiedział, że to dobra rada. Wtulił się w fotel, zamknął oczy i postarał się wczuć w rytm kołysania statku. Jego zmysły ekstremalnie się wyostrzyły – wywąchał najbardziej lekką woń, usłyszał najdrobniejszy dźwięk, poczuł najmniejszy bodziec. W jego nozdrza uderzył zapach pieczonych ryb – pewnie tuńczyków – jego uszu doszedł dźwięk skrzypienia desek i przesuwania się kontenerów, na skórze czuł wszystkie nierówności mebla, każdy mały ruch jabłka na swojej głowie. Mimowolnie zaczął się pocić. Nie bał się śmierci. Bał się samej świadomości, że zaraz, może zginąć. Jak to mówią, niewiedza jest darem. Przełknął ślinę i wbił pazury w miękką tkaninę. Ból, który poczuł, uzmysłowił mu, że jednego z nich mu brakuje. To był ten, który pół godziny temu Irish mu wyciął. Zacisnął zęby i czekał. Po kilka sekundach, które wydały mu się wiecznością, usłyszał strzał. Pomimo odległości, jaka dzieliło go i zdrajcę, miał wrażenie, że wystrzał jest niezwykle odległy. Poczuł przypływ ulgi, gdy coś stoczyło się z jego głowy. Rozluźnił mięśnie i otworzył oczy.
- Mówiłem, że nigdy nie chybiłem – rzekł z uśmiechem Zdrajca.
- Tym razem, tylko dzięki wspaniałej podpórce pod cel – bąknął sarkastycznie NN.
- Ta… To co, powtórka?
- Jesteś jakiś pier*olnięty! Nie!
- Widzę, że robisz się chamski. Coś trzeba z tym zrobić – wypowiedziawszy te słowa powrócił do stołu, z którego wziął broń i owoc.
Gdy znalazł się na powrót obok wilka, trzymał kilka przedmiotów – pistolet, nóż, stalowy, zaostrzony z obu stron, pręt oraz obcęgi.
- Powiedz: „A”.
- A to niby dlacze… - Jednak nie dokończył, gdyż Zdrajca skutecznie go uciszył, wkładając mu do ust pręt.
NN chciał zacisnąć szczęki, ale przedmiot za każdym razem, gdy tylko spróbował, boleśnie go ranił. Z przerażeniem spojrzał na Irisha i ujrzał to, czego się obawiał – delfin trzymał obcęgi i nóż. Więzień z rzucał się na prawo i lewo, starając się uciec, lecz to było bezcelowe. Zdrajca bez problemu chwycił obcęgami język wilka. W tym momencie, ból stał się nie do zniesienia. Jednak najgorsze miało się dopiero stać.
- Nie martw się, nie jestem jakimś potworem, nie będę tego niepotrzebnie przedłużał – powiedział łagodnie delfin, a następnie uciął język NN.
Chciał zawyć z bólu, lecz pręt mu to uniemożliwił. Wbrew jego woli, z jego oczu poleciało kilka zbłąkanych łez. Z jego ust wylewały się strumienie szkarłatu, spadając na resztę jego ciała. Irish wyrwał pręt z ust wilka i rzucił go na ziemię. Przechylił głowę i powiedział:
- Masz mi coś do powiedzenia?
Nicolson w odpowiedzi spróbował splunąć, ale wywołał jedynie rozbryzg własnej krwi, plamiąc nią delfina.
- Ty świntuchu. Nieładnie – Pokręcił z udawanym zrezygnowaniem głową.
W tym momencie do sali wpadli Skipper, Bulgot i Carmen. Od razu spostrzegli swojego dowódcę. Skipper rzekł:
- Ja uwolnię kapitana, a wy zajmijcie się delfinem.
- Ej, ej, ej, prr, czemu to my mamy się tłuc tym gościem, a nie na przykład ty? – spytała Carmen.
- A może wy się z nim pobijecie, a ja zajmę się łańcuchami? – rzucił Bulgot.
- Oj, Bulgotku, Bulgotku… Hm… Nie?!
- No to jak to niby zrobimy, co?! Kłócenie się raczej nic nie da.
Wtedy Zdrajca mruknął pod nosem:
- Dosyć mam tego pier*olenia.
Potem dało usłyszeć się kilka wystrzałów.




C.D.N.



Dam, dam, dam!!!
Jak tam wam notka się podobała/nie podobała?
Co myślicie o przesłuchaniu? O Neilu?
O, eeee… NN?
Jak sądzicie, do kogo strzelił Zdrajca na końcu rozdziału?
I jak wam się podobają kosmetyczne zmiany w wyglądzie bloga? Na lepsze czy na gorsze?
Jak ktoś nie skomentuje, a przeczyta, to nie wiem… Coś wymyślę xD
Pozdro ludzie i dzięki, że czytacie moje wypociny!!! Rządzicie!!!
PS. Czy taka długość notki jest odpowiednia? Czy może pisać dłuższe?
I teraz jedna, mało przyjemna kwestia... ;(
PS.2 Więc... Widzicie ankietę, prawda? Wiem, że ją widzicie ;) więc pewnie widzicie i wyniki, prawda? No, to chciałbym wiedzieć - jak oczywiście można - od kogo dostały mi się te dychacze. Bo nawet, jeśli założy się, że wszyscy komentujący, to i tak brakuje z czterech osób. Rozumiem - może nie ma czasu, może ochoty, może dziesiątka dana tak dla jaj, może coś jeszcze innego, ale jeśli naprawdę ocena w ankiecie jest szczera, to chyba napisanie tego jednego marnego komentarza nie jest jakimś nadludzkim wysiłkiem. Czy jest? Komenty są dla mnie o wiele bardziej motywujące, niż suche wejścia, czy nawet te oceny... Bo wiecie, jakbym był jakiś strasznie i totalnie chamski czy zdesperowany, to notki mogłyby się bardzo długo pisać... I to tyle mojego jęczenia. Przepraszam was za to, ale musiałem pomarudzić i postraszyć. No, to mam nadzieję, że coś poskutkuje ;)
Do następnej notki, czyli w skrócie: "nn" ;)

22 komentarze:

  1. Hejo!
    Nie ogarniam wielu rzeczy bo to jest pierwsza notka, którą czytam na tym blogu, ale dzięki Blackie wiem mniej więcej kto jest kim...
    Ej... Jest Parker tu? Czuję się niedoinformowana... Dowiedziałam się o istnieniu tego bloga zupełnym przypadkiem...
    Cóż... Doczytam resztę rozdziałów, ale i tak wiem, że będę wpadać...!
    Pozdro! Weny!
    Finite
    Ps
    Masz genialne tytuły notek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że fajny rozdział, bardzo fajny!
      F.

      Usuń
    2. Eee... Parker mówisz... Hyhy... No... Może poczytaj od początku, bo nie mam serca ci tego mówić xD
      I lojalnie uprzedzam, że pierwsze wpisy wołają o pomstę do nieba i wychłostanie mnie podpalonymi łańcuchami...
      Dzięki :D

      Usuń
  2. No i teraz siedzę z rozdziawioną paszczą i nie mogę się pozbierać. Mi autentycznie serce przyspieszyło!! Człowieku, to jest genialne! Dlaczego ty piszesz tak zaje.biście?!
    Zacznijmy od tego, że to oczywiście ja dałam 10/10 i gdybym mogła, dałabym chyba 350950973057073 więcej!
    Deskrypcje są tak cudowne, że czułam wszystko to, co bohaterowie. To było wspaniałe!
    Torturowanie Bulgota było niezłe, trochę się bałam, że coś mu się stanie, ale tak czułam, że Skipper mu pomoże :)
    No i te przekomarzania się między Jackiem a Skipperem xD cudne ^^
    Super mieszasz narrację w pierwszej i trzeciej osobie! Naprawdę, zrobione po mistrzowsku!
    Nie wierzę, że Neil wpadł do morza! Sherlock, co ty najlepszego zrobiłeś?! :O
    Za te przekomarzania się Carmen, to bym jej coś zrobiła xD Matko, w takim momencie ^^
    No ale zdecydowanie najlepsza część to ta z Irishem i NN. Człowieku, ja jeszcze śniadania nie jadłam, a już mam skurczony żołądek ze stresu!
    To jabłko.. bałam się chyba bardziej niż NN. Szczególnie te opisy, jak wszystko czuł, jak się bał..
    No ale z tym językiem… Matko, to już jest psychopatyczne.. Jak on mógł!?!?
    No i fakt, że sekundę potem weszły pingwiny..
    Jak ty trzymasz w napięciu! Cudowna, genialna, fantastyczna i wyśmienita notka! Do tej pory mi serducho bije szybko :(
    Według mnie, strzelił Carmen :P trzeba się jej jakoś pozbyć, a raczej Bulcia by nie rzuciła :P
    Gratuluję talentu, to jest świetne!
    Masterpiece! :*
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za taki milutki komentarz ^^
      Eh... Naprawdę robię się przewidywalny... xD
      Musiałem to wszystko ze sobą w logiczną całość połączyć, nie? Przecież Neil i Skipper widzieli się po raz ostatni właśnie w tym okresie, więc inaczej się nie dało :P
      Hyhy... Jestem niedobry! xd
      Mhm... Wiem, miało być takie psychopatyczne. Poprzednio Irish nie świrował, więc teraz dałem się chłopakowi wyszaleć XD
      W czwartek okaże się, do kogo strzelił... ^^
      Dzięki raz jeszcze :D

      Usuń
  3. Carmen mnie rozbawiła xD i Niechno zgadnę... Skipper musi przeżyć, Bulgot też, Neil raczej też ... więc ją zabijesz ? No chyba, że kogoś zranisz :P np. Bulgota w oko... Strasznie mi szkoda tego wilka ... no cóż pozostaje mi czekać do czwartku :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Neil wpadł do morza, ale wiemy, że i tak przeżył :3
      Pożyjemy, zobaczymy ;)

      Usuń
  4. O cholera! Chryste, ten rozdział jest zajebisty! Ta brutalność... Uwielbiam tą notkę. Te tortury... Zawziętość i siła Bulgota... Świetnie go przedstawiasz. Moja sympatia do niego osiąga punkt krytyczny:D
    Trochę szkoda mi NN. Ale te tortury są takie prawdziwe... Cudowne;P
    Myślę, że to Carmen oberwała... Już szkoda mi Bulgota, jeśli to prawda...
    W każdym razie: Notka najlepsza ze wszystkich dotychczasowych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, w takich momentach mam ochotę walnąć siebie samego w ryj, za to, że w pierwszym opowiadaniu go ubiłem... Szlag by to trafił... xd
      Większość istotnych kwestii rozwiąże się w następnej noce ;)
      Aż się normalnie zarumieniłem XD Dzięki za przychylny komentarz :D

      Usuń
  5. O ja pier*ole... najlepszy rozdział do tej pory! Jesteś niesamowity! Ja nie mogę... mowę mi odebrało... wow.
    Jeden z najlepszych wpisów, jakie czytałam! To są moje klimaty, yeah!
    Pomimo brutalności, śmiałam się. Weźmy na przykład to: "Wiecie, jak to jest, czuć się, jakby dosłownie odje*ało wam nogę?" xD roześmiałam się na całe gardło, aż mi łzy z oczu poleciały xD Piękne, aż musiałam kilka razy przeczytać xD Albo dialogi między NN a Irishem - mistrzostwo! Notkę czytałam z niesamowitym zaciekawieniem i potem na rękach (ręce zawsze mi się pocą jak czytam coś fajnego xD).
    Świetny fragment przekomarzania się Skippera i Bulgota, cudo ;)
    Wiadomo, że brat Skippa przeżył, ale i tak ta scena trzymała w cholernym napięciu. Kurde, te deskrypcje są fenomenalne!
    Hah, ja chętnie przywaliłabym Carmen, za to, co robiła xD Co nie zmienia faktu, że cudownie Ci to wyszło. ( przez Ciebie brakuje mi przymiotników do zachwalania xD)
    Rety, z tym językiem było niesamowite! Chcę więcej rzucania mięsem xD Hell yeah xD
    No jak psychol, to szczerze - nie dziwię się. Nie jestem emocjonalna, aczkolwiek Twoje opisy poruszyły mnie. Nie, nie wróć. Nie popłakałam się, ale się wczułam ^^
    Ode mnie dostałeś dyszkę, już o tym wspominałam ^^
    Hmm... No Skipper odpada, chociaż Zdrajca mógłby go zranić. Nie jestem pewna śmierci Carmen. Wiem, że wyczułbyś, że gdyby ona teraz umarła, że to by było zbyt przewidywalne. Bulgot? Może w oko? NN? Jakoś tak na początku mi się wydawało, aczkolwiek... hmm... no nie wiem... jakoś mi się tam jakoś nie wpasowuje, żebyś go zabił :/ Chociaż... nie wiem, poczekajmy do czwartku ^^
    Jeżeli to przeczytałeś - ukłony w Twoją stronę ^^
    Podsumowując: notka zajebista, świetna, genialna, cudowna, krwista, wulgarna ( ale też nie bardzo - jednakże to moje klimaty ^^), fenomenalna, ekstra, czad, super, mega i jeszcze co sobie pozytywnego wymyślisz ^^
    Notka zadziałała na moją wyobraźnię, dzięki ^^
    PS "Kurde, w takich momentach mam ochotę walnąć siebie samego w ryj, za to, że w pierwszym opowiadaniu go ubiłem..." - Ty wiesz, jak polepszyć mi humor ;)
    Pozdrawiam i nie muszę pisać, że piszesz lepiej ode mnie i nie muszę również pisać, who I am? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, cieszę się, że ci się podoba ;)
      Właśnie o to chodziło ;) trochę humoru nie zaszkodzi ;D Też ma tak, że mi się ręce pocą, jak coś fajnego czytam :) (W domyśle - m. in. twój blog xD)
      Jeszcze mięsiwem trochę porzucamy, nie martw się ;)
      Teoria o oku już się pojawiła, ale nie jestem pewien czy dałoby się to przeżyć... Kurka, mam za długi jęzor...
      Daj spokój, jak już to w twoją, że miałaś siły i ochotę, na pisanie tak wspaniałego komentarza ;)
      Dziękuję za tak wyczerpujący komentarz xD
      PS. Hehe... Hodor!
      Również pozdrawiam ;) (I myślę, że Somebody78 aka Alice ;))
      A i tak lepiej ode mnie piszesz!!! xD

      Usuń
    2. haha ;) jej :D Lubię krwiste notki, zwłaszcza w Twoim wydaniu ;)
      Uhuhu, ciekawie się zapowiada, teraz jeszcze bardziej wyczekuję nowego wpisu ^^
      Hehe, pisanie długich i pochlebnych (jeżeli naturalnie mi się podobało, jeżeli nie, to w krótkich żołnierskich słowach wyjaśniam, dlaczego xD) to moja specjalność ^^ i wcale mnie to nie męczy, po prostu muszę wylać emocje i odczucia po przeczytaniu dzieła ^^
      Hah, mogę pisać krótsze :P
      Bingo! Meh, już się będę podpisywać, za łatwo dowiedzieć się, że to ja ^^
      Gadasz jak Asia :P Oboje piszecie ode mnie lepiej! O ile lepiej to już nie wspominam ^^
      Życzę jak najwięcej weny! (a jak powiedziała to jedna osoba komentująca mojego bloga - życzę hektolitry weny xD)

      Usuń
    3. O, dziękuję, ale w twoim wydaniu są lepsze :P
      Myslę, że oszczędzisz sobie tym sposobem zachodu xD
      Też gadasz jak Asia :P Wy obie piszecie ode mnie o dziewięć nieb lepiej ^^
      Łooo kuuuurdeeeee!!! Wlała się przez okno!!!
      Ratunku! xD

      Usuń
    4. Haha xD I co, powódź zakończona sukcesem? ^^ Mam nadzieję, że coś zostało, bo to moja wena na czarną godzinę ^^ Ta najlepszej jakości :P
      Jak coś, masz jeszcze szansę oszukać przeznaczenie ^^

      Usuń
    5. Zostało... Gul, gul, gul... Nawet całkiem sporo xd Dobrze wiedzieć
      Najwyraźniej na twoim blogu jest to niemożliwe xd

      Usuń
  6. Kolejna notka która zajebiście sie czyta
    Mi tam nie przeszkadzają przekleństwa jak to czytam to wyobrażam sb te sceny jak np carmen mówi do skippera i bulgota żeby sie przyznali że są panienkami a skipperowi sie wyrywa co kurwa ?!
    Szkoda mi NN
    Myśle że irish zabije carmen albo strzeli bulgotowi w oko dlatego będzie miał tą nakładke

    POZDRAWIAM I CZEKAM NA WIĘCEJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękował za miły komentarz :D
      A komu nie szkoda NN? Oto jest pytanie ;)
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  7. Jeeeeeeeeny!- tylko to byłam w stanie z siebie wydusić jak to przeczytałam. Teraz już chyba mi trochę przeszło.
    NIE, JEDNAK NIE!
    Więc, myśle że nie przesadzę jeżeli napiszę że to jest najlepsza notka jaką do tej pory wyskrobałeś.
    Bulgot za całokształt, a zwłaszcza za początek notki, ma ode mnie 6+. I uwierz mi, nie tylko ty masz ochotę walnąć twojego ryja za uśmiercenie go ;)
    NN. Cóż, po prostu żal mi go. No ale jak się przekomarzamy z gościem który może nas zabić jednym ruchem to mamy za swoje, nie? Co nie zmienia faktu że żal mi go.
    Rozwaliła mnie kłótnia na koniec notki, kto ma rozwiązać NN a kto ma się lać. Irish może ich wybić jak kaczki w dwie sekundy, ale na przekomarzanie się zawsze jest czas :)
    Co do strzału na koniec to obstawiałabym Carmen. Ale to przecież byłoby zbyt proste, nie? Znając cię już jakiś czas, czymśnas zaskoczysz.
    I ja także dałam ci dyszkę. Z całą pewnością zasłużyłeś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię przyjemnie łechtającą moje ego :D
      Wiem... Ale co się stało, to się nie odstanie ;)
      Taki los tych, co nie wiedzą, kiedy przestać :d
      Taka była jej rola - miało być na koniec trochę humoru xD
      Raz jeszcze dzięki i życzę weny, podczas pisania bloga ;)

      Usuń
  8. pisze "Kowalski, jakieś sugestie?"
    Uuuuu, biedny NN - pierwsze skojarzenie - Jurand ze Spychowa XD
    to przez ten język XD
    Ciekawa notka, chociaż moim skromnym zdaniem Carmen troche przesadza ;)
    to czytam dalej, bo muszę nadrobić te 2 tygodnie bez neta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ponownie wspomnę, iż szkoda mi NN. Choć bywają dużo gorsze rzeczy niż wycinanie pazura vel paznokcia na żywca.
    Ach, no i niezbędna wręcz w takim momencie sprzeczka między bohaterami - tu właśnie waży się ich dalsza egzystencja, a oni kłócą się z powodu podziału ról. Nie dziwię się, iż Irishowi w końcu puściły nerwy ;).
    Nie będę snuć domysłów, do kogo strzelił, gdyż doskonale znam już odpowiedź ^^.
    Tym razem komentarz krótki, lecz czekają mnie kolejne, tak więc zabieram się do dalszego pisania.
    Pozdrawiam,
    Blackie Line

    OdpowiedzUsuń
  10. Doris w takim momencie?

    OdpowiedzUsuń