niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział VI: Przyczajony Wilczur, Ukryty Delfin

Uwaga, pojawiają się dwa wulgaryzmy, wygwiazdkowane, ale zawsze ;)
Ludzie, to już trzydziesta notka! Dzięki, że czytacie moje bohomazy!!! Jesteście wielcy! ;)

Ostatnio na „Sadystowych Pingach”:
Nasi bohaterowie odkryli zdradę Irisha i opracowali plan, ale podczas jego wykonywania NN dostał się do niewoli.

Rozdział VI: Przyczajony Wilczur, Ukryty Delfin



Irish siedział w wielkiej sali balowej, paląc papierosa i wczuwając się w jednostajny rytm kołysania się łodzi. Pomieszczenie było naprawdę duże, miało bowiem około dwudziestu metrów wysokości, siedemdziesięciu długości i dwudziestu szerokości. Podłogę wyłożono czerwoną wykładziną, która jednak trochę się zdarła przez te kilkanaście lat użytkowania. Wchodziło się dużymi, przeszklonymi drzwiami, za którymi znajdował się prostokąt około dziesięć na pięć, po którym podłoga nieznacznie opadała. Nad wzmiankowanym kwadratem był balkon wsparty na czterech kolumnach, do którego prowadziły schody z lewej i prawej strony. Kolumny i poręcze miały kolor ciemnozłoty. W centrum sali ustawiono wiele mebli; między innymi pianino, na którym zwykł grać Zdrajca.
Delfin kołysząc się na boki wraz z łodzią w głowie układał sobie plan działania. Na zwierzętach już się zemścił. Teraz przyszła kolej na ludzi, którzy go okaleczyli i zabili najcenniejszą osobę w jego życiu. Podniósł z pobliskiego stołu zdjęcie, na którym stał on i jakaś delfinica. Na obrazku były dwa podpisy: „Irish” i „Natalie”. Gdyby przeżyła, nie pałałby rządzą zemsty, nawet, gdyby sam został tak mocno okaleczony, jak był teraz. Była dla niego wszystkim, a przez dowództwo i ludzi ją stracił. Teraz miał zyskać coś, na co pracował przez kilka lat – zemstę. Brutalną i krwawą. Bezlitosną.
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi. Okazyjnie zaszczycając złoty żyrandol spojrzeniem, skierował swój wzrok na przybyszy. Kilku jego ludzi ciągnęło ze sobą jakiegoś wilka. Z początku Zdrajca go nie poznał, jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się rozpoznał Nicolsona.
- Co my tu mamy? – spytał drwiąco.
- Facet przylazł i sobie robił z nas jaja, to go spraliśmy – odparł jeden z podwładnych.
- Pięknie. Posadźcie naszego gościa na tamtym fotelu i przywiążcie go łańcuchami.
Komandosi od razu wykonali polecenie. Łańcuchy zacisnęli tak mocno, że gdyby je zdjąć, to i tak byłoby wyraźnie widać, gdzie się znajdowały.
- Dobra, dziękuję wam za pomoc, a teraz wypad.
- Tak jest.
Delfiny pospiesznie opuściły salę, zostawiając Zdrajcę i NN sam na sam. Irish podniósł szklankę z wódką, która stała na pobliskim stole, i wylał jej zawartość na żołnierza, zaś ten natychmiastowo się obudził. Spróbował się wyrwać z pułapki, ale natychmiast tego pożałował. Miał złamane co najmniej dwa żebra, podbite oko, cały był obolały, miał wiele licznych zadrapań, z których leciały drobne strużki krwi, podobnie jak z jego ust. Jego oddech był nierówny, a wzrok nieobecny, lecz Zdrajca przywrócił mu świadomość, mówiąc:
- Witam w moich skromnych progach, Natan.
- Ależ cała przyjemność po mojej stronie – rzucił wilk ironicznie.
- Jak myślisz, co się teraz stanie?
- Znając życie i ciebie, to mnie zabijesz.
- Punkt dla ciebie. Drugie pytanie. Jak myślisz, czy jak wbiję w ciebie nóż, to umrzesz szybko, czy też powoli?
- Szybko.
- Punkt dla mnie – wypowiedział te słowa z pewną satysfakcją, po czym wbił ostrze między pierwsze a drugie żebro, w prawym boku wilka, a ten jęknął z bólu. – Kolejne pytanie. W ciągu ilu minut się wykrwawisz, jeśli tego nie zatamuję?
- Dziesięć, góra piętnaście.
- Hm… Dwa do jednego dla ciebie – rzekł, a następnie opatrzył ranę. – Dobra, teraz chyba wyrównamy. Dlaczego to robię?
- Niech się zastanowię… Bo jesteś zdrowo pier*olnięty i to leży w twojej je*anej naturze.
- Trzy do jednego! Takiego obrotu spraw się nie spodziewałem! Teraz zagadka z haczykiem. Co uszkodzę ci jako następne?
- Szyję? – zapytał z nutą nadziei w głosi wilk.
- Trzy do dwóch – odrzekł, po czym wbił nóż pod jeden z pazurów Natana.
***
Skipper, Bulgot, Neil i Carmen bez trudu dostali się na pokład, po czym rozdzieli się, by dotrzeć do sali balowej, w której miał przebywać Irish. Z całą pewnością szło by im o wiele łatwiej, gdyby nie ulewa i sztorm, które rozpętały się, jak na zawołanie. Jack stał za dużą skrzynią, a liczne krople wody obmywały jego twarz, gdy czekał, aż strażnik go minie. Delfin wybrał sobie drogę między kontenerami, która wydała mu się jedną z prostszych. Pościg mógł bardzo łatwo zgubić w labiryncie kontenerów, a do tego w razie potrzeby, mógł schować się do jednego z nich. Podłoga była bardzo śliska, więc co chwila się potykał, jednak to samo tyczyło się jego przeciwników. Po setnym już upadku postanowił, że pójdzie przy burcie, trzymając się poręczy. Okazało to się co najmniej kijowym pomysłem, bo po chwili spostrzegł go jeden z drabów i zaczął biec w jego stronę. Delfin zręcznie wyminął wilka, z zamiarem ogłuszenia go, lecz śliska podłoga sprawiła, że się poślizgnął i wypchnął wroga za burtę. Sam omal nie wypadł. Jednak zdołał popatrzyć na ssaka, który był już w wodzie. Próbował panicznie utrzymać się na powierzchni, ale hektolitry wody, zalewające go bezustannie, utrudniały mu to. Po niecałej minucie nierównej walki został na zawsze pochłonięty przez morskie odmęty.
Ssak podjął na powrót przerwany marsz, ale wrócił pomiędzy kontenery, gdyż tam było o wiele mniejsze prawdopodobieństwo, że zostanie wykryty; ale ono nadal było, więc siłą rzeczy musiał się na kogoś natknąć. Szkoda, że było to pięć wilków, które bez trudu go pokonały.




C.D.N.



I jak?
Co sądzicie o Irishu?
Jak widać NN, ma się... lepiej, niż gdyby był trupem ;)
Czekam na opinie ;P
Przypominam, że nie trzeb posiadać konta Google ;)

19 komentarzy:

  1. O matko, to juz lepsza smierc niz takie tortury :( ten Irish to jakis szaleniec, psychopata! Jak ja mu wspolczuje :(
    Opisy na najwyzszym poziomie. Wysmienity dialog miedzy Irishem i NN- przesiakniety ironia, bolem, z nutka psychopatycznej satysfakcji Irisha- bomba!
    Bardzo udana notka, idealnie budujesz napiecie i logicznie laczysz calosc. Przeszlosc Irisha i jego motywacja jest w sumie dosyc smutna, ale ja tam mu nie wspolczuje xD niech gnije na dnie morza!
    Super, ja chce wieeeeeceeeeej!
    :D
    Skipper czyli Asia ;)
    P.S. przepraszam za brak Polskich znakow, ale nie mam w tym momencie dostepu do laptopa ( a tylko tam mam owe znaki ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to dopiero początek... Współczujesz Irishowi? xD
      Ponownie dziękuję ;) Właśnie tak miało to zostać odebrane!
      Zaś ja czekam na twoją notkę!

      Usuń
  2. Znów zdrowo pierdol****ta notka o zjechanej psychice irish,a i odwadze NN
    Czekam na kolejne opowiadania ponieważ idzie ci to zajebiście i... chce więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Irish to zdrajca... Ale ma ten swój "smaczek". Ten swoisty charakter. Chyba coraz bardziej zaczyna mi się podobać... To jak się znęcał nad NN jest strasznie realistycznie. Zresztą jak wszystko. Nigdy nie mam dosyć takich scen;) I jeszcze nierówna walka Bulgota... Nie mogę powiedzieć nic więcej. Świetna notka. Jak zawsze;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za pozytywne komentarze ;) (Nawet, jeśli jest ich niewiele...)
    Rządzicie ludzie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sadyścimy, co?

    Te tortury przeprowadzane na NN... pozazdrościć wytrzymałości na ból. Z tego co naliczyłam to jęknął tylko raz. Szacun.

    No i jest krew, co jest ogromnym plusem dla tej notki XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co! :d

      Hm... Zobaczymy, jak to rozwinie się dalej... ^^

      Spokojnie, krwi jeszcze będzie od zarąbania, don't worry, I have a plan...

      Usuń
  6. Straciłeś poziom. Notki są denne, o opisach to już nie wspominam. Wpisy są nudne, przereklamowane, bez pomysłu. Nie jesteś ani krzty oryginalny, co jest ogromnym minusem. Kiedyś podobał mi się Twój blog, był naprawdę dobry, aczkolwiek teraz... beznadziejne. Nie nadajesz się na pisanie bloga. Z resztą ilość wejść i komentarzy mówi za siebie...
    Chyba coś się dzisiaj zmęczyłeś, że uwierzyłeś w to, co jest napisane u góry ;) Wszystko jest odwrotnie, it's all lies! ;)
    Szkoda mi NN, już sobie wyobrażam, jak on wygląda... Krwawo, brutalnie, trochę wulgarnie, ale z klasą ;) To się nazywa pisanie ;)
    Irish to psychopata, bez dwóch zdań. Ta jego psychopatyczna radość, jak katował NN - niesamowite.
    Opisy jak zwykle trzymają poziom, są nawet lepsze z każdą notką ;)
    Przeszłość Irisha trochę smutna, jednakże mu nie współczuję :P
    Takich notek nigdy dość ;) Czekam na więcej! :D dzisiaj na Twoim blogu jestem już dziesiąty raz...
    I widzisz, anonimowi mogą komentowac i od razu - po 11 komentarzy i więcej ^^ Gratulacje ;)
    Pozdrawiam! And I wait for more, and more, more... I WANT MORE! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy akapit - prawie zawał xd
      Drugi akapit, pierwsze pięć słów - "Być może..."
      Reszta - ufffff...
      NN jeszcze coś tam sobie powojuje :P
      Lubię psycholi - spoko są xd
      Dzięks, za taki pikny komentarz ;)
      Z czego 50% tych komentarzy moje xd
      Również pozdrawiam. Zdrowia i weny!

      Usuń
  7. Haha, od "zarąbania" xD Rozwaliłeś mnie tym, dzieki xD bwahaha xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Super :P i fajnie, że NN jednak żyje mimo ... tego. A dla Irisha nie znajduję usprawiedliwienia, nie wróci w ten sposób życia Natalie, ale niektórzy już tacy są. Hmm ten statek skojarzył mi się z ''Księżniczką Andromedą'' z Percy'ego Jacksona znasz ? ;)
    PS: Podziwiam, że masz tyle weny i ciągle piszesz podczas gdy ja ... eh szkoda gadać :P mogę ci pokazać rysunki z imprezy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Ja ten statek wzorowałem na tym z Uncharted 3... xD
      PS... Dawaj, a co tam xd

      Usuń
    2. ok to wrzucę na bloga w najbliższej przyszłości xD

      Usuń
    3. ok to wrzucę na bloga w najbliższej przyszłości xD

      Usuń
  9. pisze "Kowalski, jakieś sugestie?"
    Ciekawe, czytam dalej, bo chcę wiedzieć co się dalej stanie z NN ;)
    Fajnie wymyśliłeś moment torturowania - szczególnie te dialogi są niesamowicie trafione
    Weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No tak, już wiadomo, czemuż to Irish tak pała do niemal wszystkich nienawiścią - też będę bohaterom odbierać ich miłości, aby stawali się rządni krwi i mięsa.
    Aczkolwiek darzę niezwykłą sympatią taki właśnie sposób tworzenia czarnych charakterów - nie jest taki jednowymiarowy, tylko pełen wielorakich odcieni, sprzecznych ze sobą cech charakteru - najpierw mamy ciepłego bohatera, który, w wyniku tragicznego splotu wydarzeń staje się bezlitosny i rządny zemsty.
    Coraz bardziej lubię Irisha ^^.

    To była taka bardziej dygresja. Wracając jednak do wydarzeń w rozdziale, muszę przyznać, iż żal mi Natana, już szczególnie, gdy pomyślę, ile jeszcze chłopak przecierpi. Trudno, life is brutal, jak to często powtarzam.
    Chciałabym zobaczyć Jacka, ślizgających się po pokładzie statku - jeszcze popcorn i byłoby wspaniałe przedstawienie.
    Rozdzielanie - z pewnością skraca czas trwania akcji, ale przy tak małym oddziale, moim skromnym zdaniem, nie należy do zbyt dobrego posunięcia taktycznego.
    Dobra, koniec narzekania, czas się zabrać do dalszego komentowania.
    Pozdrawiam ^^,
    Blackie Line

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widze, ze rozkrecilas sie,, jesli chodzi o komentarze xD
      Ja szczerze powiem, ze Irisha lubie bardziej niż jakąkolwiek inną postać którą wprowadziłem xD
      And full of zasadzkas ;)
      Po co komu dobry plan? One sa przereklamowane jak cholera xD

      Usuń
    2. Tak, niestety... XD
      Mam przed sobą jeszcze kilka notek do skomentowania, a tymczasem zaczynam pisać coraz dłuższe komentarze. Chyba będę zmuszona dokończyć to jutro.
      W sumie czarne charaktery zawsze lubi się najbardziej wśród wszystkich bohaterów ^^.
      Yes, full of zasadzkas ;).
      No tak, najlepiej wyłamać się z systemu i coś spieprzyć, a co ^^. Nie każde działanie musi przecież przynieść spodziewany skutek.

      Usuń
  11. No nie Iris coś ty najlepszego zrobił

    OdpowiedzUsuń