Rozdział VI: Ssak Kontra Ptak
Lemur i pingwin
mierzyli się nawzajem wzrokiem, czekając na odpowiedni moment do ataku.
Czarnobiałe pióra nielota i jasnobrązowe futro lemura mieniły się jasnym
światłem w blasku księżyca, gdy przeciwnicy zataczali kolejny krąg w swoim
tańcu. Błękitne oczy ssaka lustrowały naukowca, doszukując się jakichś
potknięć, czy słabych punktów. Nagle do głowy lemura wpadł pewien pomysł. Udał,
że się potknął. Kowalski z miejsca rzucił się w stronę wroga, ale ten tylko na
to czekał, więc bez trudu uniknął ataku i zdołał wyprowadzić szybką kontrę.
Strateg stęknął cicho, bowiem cios wymierzony przez lemura trafił prosto w jego
żebra. Ssak doskoczył do pingwina i uśmiechając się triumfalnie zaczął uderzać
go w twarz, dopóki z ust nielota nie wyleciały pierwsze krople krwi. Kiedy
Chester przestał bić Kowalskiego, pingwin nie pozostał mu dłużny i od razu
walnął go z całej siły w nos. Oponent odleciał do tyłu, nieco się zataczając,
po czym potknął się o korzeń i wylądował na ziemi. Teraz role się odwróciły i
pingwini komandos zaczął okładać lemura bez opamiętania, dopóki starczyło mu
sił. Z ust Chestera leciała krew – niedużo, ale zawsze.
Kowalski ponownie
uderzył lemura, tym razem wkładając w to całą swoją siłę i złość. Kilka kropli
szkarłatnej cieczy spadło na pobliską trawę i drzewo. Nagle w pobliskich
krzakach coś się poruszyło, więc naukowiec skierował swój wzrok w tamtym
kierunku. Chester nie czekał ani chwili i zrzucił z siebie ptaka, a następnie
kopnął go z całej siły w złamane żebra. Tym razem Kowalski zawył z bólu. Lemur
kopnął go jeszcze parę razy, po czym skierował się w stronę zoo i powiedział:
- Wydaje mi się,
że wygrałem.
Pingwin nie miał
siły na kłócenie się, więc pozwolił oddalić się ssakowi, bez zbędnych
przedłużaczy, mogących ponownie zdenerwować Chestera. Leżał na trawie przez
kilka godzin, próbując zatrzymać w jakiś sposób ból, ale to nic nie dawało,
dlatego w końcu wstał zrezygnowany i poszedł w kierunku bazy.
Nigdy wcześniej
nie podziwiał parku nocą. Obserwował korony drzew kołyszące się lekko, pod
wpływem letniej bryzy. Patrzył na uginające się pod naciskiem jego stóp źdźbła
trawy, na tańczące na wietrze, zbłąkane strzępki gazet, zgubionych przez ludzi.
Kątem oka dostrzegł mały karmnik, w którym została położona słonina, wiszący na
jednym z pobliskich drzew. Brama zoo bujała się lekko w rytm narzucany przez
nagłe porywy powietrza, skrzypiąc przy tym cicho.
Kowalski przekroczył
granicę ogrodu i po chwili był już w bazie. Pierwszą rzeczą, którą usłyszał,
gdy się w niej znalazł, było miarowe chrapanie dowódcy. Pingwin położył się na
swojej pryczy, krzywiąc się przy tym z bólu, który teraz ogarniał już całe jego
ciało. Pomimo obolałego ciała, nielot zasnął bardzo szybko. Śnił mu się ten sam
sen co wczoraj. W zasadzie, to koszmar.
***
Skipper obudził
się jak zwykle jako pierwszy i gdy tylko wybiła godzina siódma, wrzasnął na
całe gardło:
- Wstawać, szkoda
dnia!
Żołnierze zerwali
się z miejsc, jak rażeni piorunem. Kowalski uderzył głową w sufit i spadł na
ziemię, wydając z siebie serię stęknięć.
- Kowalski,
wyglądacie jeszcze gorzej niż zwykle! – krzyknął lider.
- Wpadłem wczoraj
na drzewo – odrzekł obojętnie strateg.
- Kowalski, w
naszym zoo nie ma drzew.
- Chodziło mi o
latarnię szefie!
- Chyba na tą
samą latarnię co Chester – wtrącił się do rozmowy Jefferson, który nie wiedzieć
kiedy znalazł się w bazie nielotów. – Też wygląda, jakby go ciężarówka
przejechała.
- Kowalski, czy wiecie
coś o tym?
- Skądże szefie.
Nie mam bladego pojęcia o co chodzi.
- Ciekawe. Nawet
bardzo, nieprawdaż? – spytał dowódcę lemurów Skipper.
- Prawdaż,
prawdaż. Chodź, musimy porozmawiać na osobności – powiedział Jefferson do
pingwiniego dowódcy.
Kiedy obaj
liderzy znaleźli się już z dala od pozostałych komandosów, lemur rzekł do
pingwina:
- Chyba mam
pewien pomysł, jak tych dwóch trochę…
***
- Zintegrować?! –
krzyknęli zgodnie Kowalski i Chester ze zdziwienia.
- Tak. Za
niesubordynację, będziecie musieli ze sobą współpracować, przez najbliższe
dziesięć misji – odparli dowódcy obydwóch oddziałów.
- Przecież to się
kupy nie trzyma! Niemal się pozabijaliśmy w nocy, a teraz mamy kooperować?! –
spytał pingwin.
- Dokładnie!
Przez nas cała misja może pójść w cholerę!
- Patrzcie, czyli
jednak w czymś się zgadzacie.
- Tak. W tym, że
się nie zgadzamy.
- Trudno, zdania
nie zmienimy. Życzymy wam powodzenia w czasie nadchodzących operacji.
Zanim podkomendni
zdążyli cokolwiek odpowiedzieć, liderzy zdołali się oddalić. Pingwin przysiadł
na schodach przed kawiarenką i mruknął pod nosem:
- Dowódcy, psia
ich mać.
- Myślą, że
wszystko wiedzą najlepiej, nie?
- No, a do tego
jeszcze ten nie znoszący sprzeciwu ton!
- Dokładnie!
Czasem mam ochotę coś zrobić Jeffersonowi, za to jego wymądrzanie się!
- Ja mam tak samo
ze Skipperem! Pan wszechwiedzący się znalazł!
- Właśnie! A
nawet nie potrafią skalibrować prostej wyrzutni rakiet, tak, żeby sama
namierzała cel!
- Święte słowa!
Chciałbym, żeby tak choć raz do nich dotarło, że bez nas są jak dziecko w
lesie! Przecież cały czas trzeba im tyłek ratować, bo przez swoją brawurę
wpędzają wszystkich dookoła w kłopoty! Może by tak w końcu te ich małe dowódcze
móżdżki by to ogarnęły! – W tej chwili Kowalski zatrzymał się na chwilę i
spojrzał na towarzysza. – Zaraz, zaraz, czy ty myślisz o tym samym co ja?
Lemur w
odpowiedzi uśmiechnął się łobuzersko i pokiwał głową.
***
Dwa oddziały
komandosów zgromadziły się na placu zamkniętego już zoo. Dowódcy rozpoczęli
przemowę.
- Panowie – i ty
Kathy – za dwa dni ruszymy do narodowej zbrojowni, w celu zdobycia nowego
uzbrojenia. Chester i Kowalski zajmą się zabezpieczeniami, a reszta wykona
misję jako taką. Szczegóły operacji „Przydadzą nam się spluwy” poznacie jutro
wieczorem. Możecie się rozejść.
Żołnierze poszli
we wszystkich możliwych kierunkach. Jednak Skipper i Jefferson zatrzymali
naukowców.
- Wasza dwójka
nie. Dla was mamy zadanie specjalne – zadrwił sobie z podkomendnych Skipper.
- Ale naprawdę
ważne! Wykonalne tylko dla kogoś tak ponadprzeciętnie inteligentnego jak wy! –
dodał Jefferson, z trudem powstrzymując śmiech. – Mianowicie chodzi o…
***
- Ja nie mogę… To
już jest realna przesada – mruczał pod nosem Kowalski, szorując ziemię na
wybiegu Juliana.
- Zgadzam się.
Tym razem przegięli. Ja im dam, „zadanie specjalne”, też mi coś.
- Ej, wy gupie
nieroby wstrentne jedne! Tam jeszcze na mym jaśniem królewskim habitacie jest
jeszczem jedna haniebna plama! Cieszciem siem, żem pozwolił wam na me włości
wstompić, swymi niewartymi uwagi obliczami! Dostompiliście zaszczytu
czyszczenia królewskich ziem z brudu niedobrego, brudzoncego te przewspaniałe
tereny ziemskie! – wydzierał się Julian.
- Jeśli ten idiota
jeszcze raz się odezwie, to włożę mu tą szczotkę do… - zaczął Chester, lecz
Julian wtrącił się w pół zdania .
- Co to ja
słyszem?! Rozmowy?! Toż tak to siem nie godzi! Zamknijcie japy wy kmiotki
niegodne mej królewskiej osoby!
- Ja pierdo... –
Kowalski już zdrowo się zdenerwował, ale przerwał mu rozradowany Skipper.
- Jak tam wam
idzie panowie?
- Świetnie szefie
– wycedził dryblas.
- I bardzo
dobrze! Widzimy się w bazie! Tylko mi tu nie spaprajcie niczego! Przecież król
na was liczy! – zaśmiał się dowódca.
Podkomendni
mruknęli coś pod nosem w odpowiedzi, a zadowolony z siebie dowódca przeskoczył
przez mur wybiegu, znikając im z pola widzenia.
- Ja mu kiedyś
nogi z tej aroganckiej dupy chyba powyrywam… - szepnął niby do siebie pingwin.
- Nie obijajcie
siem parszywe sługusy me! Tako rzeczem ja – Król Julian!
- Może coś z nim
zrobimy? Bo wydziera się tak, że zdzierżyć się nie da – rzekł Chester, mając na
myśli władcę.
- Dobra myśl –
odpowiedział Kowalski, po czym podniósł szczotkę i rzucił nią w Juliana, który
po trafieniu, zachwiał się i spadł na ziemię.
- Za dwa punkty –
skomentował z uśmiechem na twarzy ssak.
- Zapowiada się
niezła zabawa…
C.D.N.
Czy spodziewaliście się, że to jednak Kowalski dostanie
wpierdziel? ;P
Co sądzicie o karze dla naszych naukowców?
Jak myślicie, jaki plan mają Chester i Kowalski?
Opinie, opinie i jeszcze raz opinie ludzie! ;)
Pisze "Kowalski, jakieś sugestie?"
OdpowiedzUsuńNie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, chociaż to było trochę nie fair, że Kowalski walczył z tym złamanym żebrem, don't you think?
Widzę, że komentuję pierwszy jupiiii!
W końcu udało mi się nadrobić i przeczytać wszystko aż do teraz - od teraz będę już na bieżąco
a teraz... NIESPODZIANKA!
Pod poprzednimi opowiadaniami znajdziesz moje komenty :)
A i jeszcze jedno, bo zapomniałem: Serdecznie dziękuję za polecenie mojej strony :)w tej zakładce "inne strony, co to je warto zobaczyć" dzięki!
Nie mogę się doczekać twoich kolejnych notek i odpisz mi chociaż na jeden koment, który ci zostawiłem w poprzednich notkach, bo napisałem ich chyba z osiem :D
Coz, zycie jest nie fair, nieprawdaz?
UsuńCala przyjemnosc po mojej stronie ;)
Nie odpowiedzialem tylko na jeden, ale to dlatego, ze pisze z telefonu xd
I oczywiscie dziekuje za mily komentarz :) (a moze komentarze? xD)
Oczywiście, to było do przewidzenia, w końcu lubisz tobić mi na złość, nie;)?
OdpowiedzUsuńMyślę że dowódcy zdrowo przegieli. Z samą integracją nie, ale za to czyszczenie podłogi u Juliana to też bym mu powyrywała nogi z aroganckiej dupy.
Nie wiem co planują, ale myślę że przez to staną się dobrymi przyjaciółmi.
Ogólnie notka jest świetna. Pozdrawiam ;)
Trzeba byc realista, nie? ;)
UsuńHehe, a kto by tego nie zrobil? xD
Hm... powiem tylko, ze dobrze dedukujesz ;P
Dziekuje za tak milutki komentarz :D
Wiedziałam, że Kowciu oberwie... choć Chester w sumie też:P
OdpowiedzUsuńHeh przy tej ich rozmowie o dowódcach miałam banana na twarzy :D A cokolwiek planują ... to chyba będzie coś zabawnego xD w każdym razie mi się udzieliło.
No, ze zlamanymi zebrami to i Vin Diesel by se nie poradzil xD
UsuńI dobrze, to mialo smieszyc xD
"Z ust Chestera leciała krew - niedużo, ale zawsze" :D
OdpowiedzUsuńMoże nie miało tak być, ale mnie to rozwaliło. Tak jakby "sorry, wiem że lubicie krew ale to nie walka na śmierć i życie" :P a ogólnie... nic konkretnego się nie dzieje, ale notka trzyma poziom i wciąż jest coś ciekawego na co można czekać.
Pozdrawiam, Gad.
Heh, wyczailes to jako jedyny ;)
UsuńMysle, ze w nastepnej notce dzieje sie troche wiecej, chociaz zdecydowanie przewazaja w niej dialogi...
I oczywiscie dzieki ;)
Świetna notka ;) Walka fajnie opisana :D Mi też z tą krwią się podobało :D
OdpowiedzUsuńNajlepsze było z tą babcią :D
Ranek - bezcenny. '-W naszym zoo nie ma drzew. - Chodziło mi o latarnię, szefie!" xD
Kara bardzo dobra, mnie się podoba ^^
A jak oczerniali dowódców :D Tyłek ratować xD Czuję, że będą chcieli zrobić liderom coś żenującego (dla S i J). Tak jak gdyby... 'odpłacić się' :D
Julian pięknie Ci wyszedł ;) Już słyszałam głos Boberka ;)
Kara jako szorowanie podłogi u Juliana... ciekawe, nie powiem xD
Podsumowując - norka mistrzowska. Nie jestem w stanie napisać nic więcej, ale jestem całkowicie rozpadnięta (?) po pożegnaniu klas trzecich. Jakoś samo tak wyszło xD A wy dzisiaj mieliście ten taki apel dla klas szóstych? Ja, z tego co pamiętam, to dzień przed zakończeniem oddawaliśmy klasom piątym sztandar szkoły i nagrody, dyplomy, a na to uroczyste zakończenie już nie szliśmy, a jak było/będzie u Was? Pytam, bo jestem ciekawa, jak to teraz wygląda xD
Nie muszę pisać kim jestem, yo? Ok, Alice :P
Heh, dziex xD
UsuńMialem nadzieje, Julek wyszedl dobrze xd
Chcialbym xD ale dzisiaj zrobilem w koncu ta prezentacje. Ja i kumpel mielismy godzinke na przygotowanie sie itp. Jak przecwiczylismy juz, co i jak mam gadac (przy akompaniamencie mojego "nosz ku*wa mac!" Kiedy nie moglem ni kija powiedziec "niezidentyfikowany". Inna sprawa ze obok stali nauczyciele xD) to przez "przypadek" wlaczylem KoRn z radia i wtedy to juz nam totalnie odwalilo xD. Na prezentacji gadalem na przemian jak ksiadz, pijak, zolnierz i ktos, kto sie nie wyspal xD
Niestety, jutro jeszcze raz zobacze sie z moja klasa ;/
Niezidentyfikowany, hah xD Jak ksiądz, pijak, żołnierz Chryste, ty to zawsze wiesz jak mi poprawić humor xD Hehe, ja mam tak - nienawidzę mojej klasy, a uwielbiałam ludzi z 3 gim :/ Eh, my też jutro się spotykamy i apel będzie trwał 2 godziny, a wcześniej (o 8!!!!!!!!!) msza :/ jeszcze rok i do liceum i urwę się z tej por*banej klasy ;/ Niby są fajni ludzie, ale z kilku jedynie :/ A to właśnie z kumplami z 3 grałam w Fry Cry 3 i słuchałam KoRn :/ Ale jakiś kontakt niby zostanie... jednak to nie to samo :/
UsuńA jak, gimnazja wybrane? Podania zaakceptowane, czy jeszcze nie wiecie? ;) Ja pamiętam, jak byłam w 5 klasie, to już wszyscy myśleli, do jakich gimnazjów pójdą ;)
Jeeeeessss 4000!!! xD
UsuńKsiadz-powoli i donosnie
Pijak-nieskladnie i pod nosem
Zolnierz-szybko i wyraznie xD
Msza? Lo Jezu, wspolczuje... u mnie przwklenstw nie trzeba cenzurowac;) i "porabany" to w sumie nie przeklenstwo xD
Wybrane juz od miesiaca... dwujezyczne... meh...
Niezle xD ja dopiero pod koniec roku przy egzaminach xD a i tak zdawalem do jednego i drugiego i do obydwu zdalem xD
Wiesz, już o tym wspominałam, że naprawdę trudno mi ogarnąć co jest przekleństwem, a co nie. Jeszcze nie słyszałam, aby ktoś w gimnazjum dawał uwagi za bluźnierstwo, ale baba od niemieckiego tak zrobiła, bo kumpel na lekcji powiedział do kumpla w żarcie "porąbany (...)" -.-
UsuńNo to super :D a ile miałeś punktów na egzaminie/sprawdzianie klas szóstych? Miał ktoś w ogóle 40? xD U nas, z tego co pamiętam to nikt xD Ja miałam 37 i mi pasowało xD hah xD
E tam, kumpel dostal uwage, za powiedzenie "jestes glupsza niz ustawa przewiduje" xD
Usuń40 xD ale 37 to tez bardzo dobry wynik ;)
WAKACJE!!! XD IMPREZA!!!
Serio?! :D WOW, congratulations xD Ja miałam powtórzenia w opisie i 3 punkty mi odjęli -.- xD Wiesz, u nas w klasie 37 to było najwyższe xD
UsuńJa dopiero teraz się natknęłam na Twojego bloga i muszę przyznać, że niezła notka.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, co dalej.
Oo, Kowalskiemu zdarzyło się przeklnąć.
Hahah. Mocno wkurzony.
Heh, dzięki ^^
UsuńE tam, dupa to nie przekleństwo xD
Porwą Juliana dla okupu
OdpowiedzUsuń